Wpisy archiwalne w kategorii

Sonowiec i okolice

Dystans całkowity:9337.24 km (w terenie 573.00 km; 6.14%)
Czas w ruchu:219:01
Średnia prędkość:15.81 km/h
Maksymalna prędkość:60.43 km/h
Liczba aktywności:528
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 19m
Więcej statystyk

Po Sosnowcu

Piątek, 23 stycznia 2009 · Komentarze(0)
Do rowerowego i nazat i znowu do rowerowego i nazat i tyle.
Parę drobiazgów do piast i nie tylko.Mgła i zimno mam juz dość tej zimy i pogody,byle do wiosny!!!!!
pozdrawiam :)

Mokro

Środa, 21 stycznia 2009 · Komentarze(4)
Mokro
Chciałem dziś przetestować w końcu swój nowy nabytek,pomyślałem że zaatakuje jakiś teren bo na szosie mokro.Niestety gdzie bym nie próbował wjechać to koła topiły się w mokrym śniegu,jednak została szosa,trudno.
Po nie udanej próbie wjechania do lasku milowickiego postanowiłem odwiedzić stawiki,ale tam też nie najlepiej droga wyglądała,z trudem udało mi się wyjechać na normalną szosę i tak będąc już na ul.Sobieskiego pojechałem w stronę Szopienic potem Mysłowic kawałek i w Sosnowcu z powrotem,a że mało mi było więc pokręciłem się jeszcze po sosnowcu i zrobiłem sobię kółeczko przez Dańdówkę i zagórze po by potem zaszaleć na odcinku,który bardzo lubię czyli z Zagórza przez Srodulę fajny kawałek bo lekko z górki.Przy 42 km/h zaczęło mi pryskać po okularach,ale jakoś przeżyłem(oczywiście wycieraczek brak :),i już do domu.
Dopiero w domu zobaczyłem jak wygląda mój rower,wszystko było by spoko,gdyby nie to że piachu było tyle że za głowę się załapałem,powłaził dosłownie wszędzie gdzie się tylko dało,nawet pod podkładkę dolnego uszczelnienia sterów przy koronie widelca.Był moment że myślałem że mi się łożysko rozsypało,ale zabawa nitką przyniosła rezultat.Po 1,5 godz zabawie w czyszczenie roweru stwierdziłem że chyba trzeba poczekać na lepszą pogodę,albo co jak nie sól to piasek hmm to złe a tamto jeszcze gorsze.Wiem marudzę,rower lśni jak nowy a jak zwykle było zajefajnie.
pozdrawiam :)

Do sklepu

Środa, 21 stycznia 2009 · Komentarze(6)
Po południu do rowerowego zakupić stojaczek,aby prace przy rowerkach odbywały się sprawniej.Tym razem już na trekingu(który z resztą też po przeglądzie świeżutki i lśniący),no ale już wolniej i krótko.Kupiłem co miałem kupić i do domu,fajna sprawa taki stojaczek,teraz to można spokojnie sobie pracować przy rowerku bez obaw że coś nam spadnie na głowę lub się przewróci w najmniej oczekiwanym momencie.


Namawiam do zakupu stojaczka(jeśli ktoś nie ma jeszcze),może służyć nie tylko przy czyszczeniu czy regulowaniu,ale także rowerek może stac sobie spokojnie zamiast opierać się na przykład o ścianę.
pozdrawiam :)

Ciekawe dlaczego ten wpis zapisał się jako przedostatni????skoro napisany został jako drugi????hhmmm dobrze że w ogóle powstała opcja zapisywania kilku wycieczek w jednym dniu,bo wcześniej tego nie było,może następnym razem będzie już dobrze

PIERWSZE METRY

Sobota, 17 stycznia 2009 · Komentarze(0)
No i stało się nie wytrzymałem i musiałem dosiąść nowego rumaka w końcu.
Wyczaiłem pogodę,mrozik delikatny złapał więc chlapy nie było postanowiłem to wykorzystać tym bardziej że nie chciałem ubrudzić tak bardzo od razu mojego nowego rowerka a przede wszystkim najbardziej rozchodziło się o sól na drodze.
Na pierwsze metry wybrałem pobliski park,po ubitym śniegu jechało się tak sobie,potem nawet znalazłem kawałek suchego asfaltu więc można było trochę przycisnąć,nie wiem ile jechałem bo licznika nie mam jeszcze w tym rowerze,więc dane podaje tak trochę na pałę.
Amortyzator z płynną regulacją twardości ugięcia aż do momentu całkowitego zablokowania,super sprawa zwłaszcza na śniegu kiedy potrzebujemy natychmiastowej reakcji w razie poślizgu.Dla mnie to nie nowość bo na sztywnym widelcu jeździłem 3lata więc dzięki temu że sobie amora zablokowałem nie bałem się jechać po śniegu pewniej.
Hamulce tarczowe hydrauliczne po prostu żyleta,do nich się najbardziej nie mogę przyzwyczaić,ale to kwestia czasu po kilku kilometrach to co tu mówić o przyzwyczajeniu.
Rowerek pozytywnie przyspiesza pomimo że dużo ważę(zdecydowanie za dużo),fajne sportowe siodełko no nic nie mogę powiedzieć jak na razie bo mało przejechałem na nim,ale wydaje się być wygodne.
tyle wrażeń jak na razie bo i jazda krótka bo zimno i tyle byle do wiosny.
Fotek niet bo padły akumulatory,może jutro jak uda się pojeździć.
pozdrawiam :)

Nowy rower

Czwartek, 15 stycznia 2009 · Komentarze(8)
No i tak,miałem kupić nowe kółka do trekinga a kupiłem nowy rower górski.
Jestem bardzo zadowolony zresztą kto by nie był,rowerek jest spoko i bardzo mi się podoba.To tyle na razie bo muszę spadać.
MERIDA TFS 100 DISC XC


Krzysio dosiada nowego rumaka


pozdrawiam :)

AWARYJNIE

Wtorek, 13 stycznia 2009 · Komentarze(0)
Pojechałem do sklepu rowerowego po linki i bzdury do pancerzy i takie tam drobiazgi,i zapytać kiedy moje kółka będą w końcu!!!!!Najpierw mieli remanent tydzień,a teraz facet ma urlop i ktoś w zastępstwie jest i znowu trzeba czekać do następnego tygodnia,MASAKRA!!!!!!Coby się nie denerwować pojechałem sobie jeszcze na stawiki no i do domu bo dupsko zmarzło trochę.Żeby było ciekawiej to jechałem bez zamontowanego przedniego hamulca i linki przedniej przerzutki też nie było.he he,poza tym piękne słoneczko i chłodno,nic trzeba poskładać w końcu wszystko do kupy jak należy.
pozdrawiam :)

Do rowerowego,ale zamknięty

Poniedziałek, 5 stycznia 2009 · Komentarze(0)
Do rowerowego,ale zamknięty jeszcze,remanent już od soboty wrrrrr,nowe kółka chyba kupię.Śniegu dowaliło,dziś to już się o wiele gorzej jechało niż wczoraj,króciutko bo czasu mało.Jak mróz chwyci to się będzie lepiej jeździło,ale za to będzie zimniej,tak źle i tak nie dobrze na szczęście zapowiadają odwilż za kilka dni.
pozdrawiam :)

Rozprostowałem, trochę kości.Starałem się nie

Niedziela, 4 stycznia 2009 · Komentarze(5)
Rozprostowałem, trochę kości.Starałem się nie jechać głównymi ulicami ze względu na błoto pośniegowe i sól,ale jednak jak się potem okazało jezdnia była najlepszym typem nawierzchni jak dla moich opon.Chodnikiem jechało się znośnie pod warunkiem że był równy,natomiast potem wjechałem w teren i zaczęła się masakra.
Za byłą PREMA - MILMET skręciłem w zadupia prowadzące aż za zakłady mięsne DUDA w Milowicach i tam tez wyjechałem koło cmentarza.Cały ten odcinek to horror polegający na tym że praktycznie pod śniegiem nie widać było nierówności przy czym moje 28 calowe kółeczka na oponach typu slick jechały tam gdzie one chciały.Kilka razy była by gleba ale zawsze jakoś udało mi się w porę podeprzeć nogą.Potem już tradycyjnie lasek milowicki,który okazał się także chorym pomysłem tam też o mało nie wylądowałem z krzakach przez najechanie na zamarznięty korzeń,parę razy skoczyła mi adrenalina nie powiem.
Na sam koniec stawiki tam już było spoko,niestety po śniegu jechało się ciężko pomimo że jest go niewiele,chyba jednak rower górski lepiej by sobie radził w takich warunkach.Drogę powrotną wybrałem już głównymi ulicami wolałem jechać jezdnią bo najlżej się jechało pomimo błota i śniegu.Szczęśliwie dotarłem do domu
,ale powiem jedno byle do wiosny zima jest fajna ale osobiście na rower wolę wiosnę.
pozdrawiam:)
aaaa pragnę dodać że moje opony mają 42mm balonik więc nie są takie wąziutkie jak typowe szosówki dzięki temu jakoś da się na nich jechać w przeciwnym wypadku jazda była by raczej nie możliwa w takich warunkach

Świątecznie

Piątek, 26 grudnia 2008 · Komentarze(1)
Świątecznie
Z Grześkiem spotkaliśmy się w Kazimierzu Górniczym.Od samego początku ciężko się nam jechało,myślałem że przejdzie ale jednak to nie był dla nas dzień na rower.
To znaczy dla mnie i Krzyska bo Grzesiek tryskał energią i miał ochotę poszaleć,ale niestety z takimi maruderami to nie za bardzo miał szanse(sorki Grzegorz za brak formy dziś).Z Kazimierza do Strzemieszyc potem przez Ostrowy górnicze przez Klimontów na Zagórze,tam rozstaliśmy się z naszym towarzyszem i wróciliśmy do domu.Wszyscy życzyli zdrowych świąt a tym czasem obżarstwo wigilijno-świąteczne chyba nie wyszło to za bardzo na zdrowie,czego dzisiejsza kondycja była dowodem.
Pomimo tego że jechało się ciężko i było bardzo zimno było fajnie,jak zawsze zresztą.
pozdrawiam :)

Wyjechałem dziś dlatego że: -

Piątek, 19 grudnia 2008 · Komentarze(4)
Wyjechałem dziś dlatego że:
- moja babcia skończyła 90 lat(co prawda wczoraj,ale dziś tez musiałem do niej zajrzeć)
- uwielbiam śnieg
- miałem ochotę się przejechać
- musiałem do rowerowego po dętkę dla syna(przy okazji hamulec tylny odmówił posłuszeństwa więc wymiana linki była w końcu)
- nie chce mi się chodzić pieszo
Wyjeżdżając z domu nie sądziłem że taka chlapa będzie straszna,kupa błota pośniegowego jechało się ciężko.Jadąc od babci oczywiście zahaczyłem o stawiki dwa kółeczka i do domu bo buty zaczęły przemakać.
Ciesze się że się przejechałem pomimo kiepskiej pogody,fajnie było :)
pozdrawiam :)