Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:308.54 km (w terenie 16.00 km; 5.19%)
Czas w ruchu:01:01
Średnia prędkość:20.27 km/h
Maksymalna prędkość:62.67 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:23.73 km i 1h 01m
Więcej statystyk

Ze znajomymi.....

Sobota, 25 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Z Krystianem jego dziewczyną i kolegą.Asfaltem do Mysłowic powrót terenem przez rybaczówkę.Potem na zamek w Będzinie.Fajna jazda w towarzystwie.
pozdrawiam

W towarzystwie

Środa, 22 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Po wczorajszej jeździe znajomemu się spodobało i dziś umówiliśmy się też na wspólną jazdę.Przejechaliśmy laskiem milowickim,stawiki,borki.
Okropnie duszno,wypociłem się za wszystkie czasy,choć tempo raczej spokojne.
pozdrawiam:)

Krótko wieczorem

Wtorek, 21 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Wieczorna przejażdżka ze znajomym,którego odprowadziłem do pracy na nocną zmianę.
Bardzo przyjemna wieczorna jazda.

Nad staw.....

Piątek, 17 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Z Krzysztofem do centrum.
Później już samotnie asfaltem nad rybaczówkę(Sosnowiec Niwka).Posiedziałem chwilę nad wodą.Wracałem przez las,który bardzo lubię,kawałek terenu z dala od aut.
pozdrawiam:)

Nic szczególnego.....

Poniedziałek, 13 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Najpierw na Krzysia rowerze między innymi do rowerowego po specjalny kluczyk do kapsla od korby.Po małych modyfikacjach tego klucza zabrałem się za korbę.
Zdemontowałem,przejrzałem a potem zmontowałem od nowa.
Wychodzę na jazdę próbną i co?Dalej stuka!Wyjąłem imbus z plecaka,dokręciłem pedał i przestało:)
Zadowolony pojechałem na krótką przejażdżkę.
pozdrawiam:)

Coś stuka,coś puka.....

Niedziela, 12 czerwca 2011 · Komentarze(0)
W połowie trasy w Jaworznie coś zaczęło stukać jakby w prawym pedale.Pomyślałem że może blok się wyrobił więc dokręciłem śrubki w SPD a tu dalej stuka.
W drodze powrotnej zorientowałem się że to nie ma nic wspólnego z SPD,bo gdy nie jestem wspięty też stuka a zwłaszcza na podjazdach.
Wtedy wiedziałem już że to na korbie musiał zrobić się luz wynikający z układania się nowych części na "swoim" miejscu".
Do poniedziałku jazdy zero bo nie mam klucza do kapsla aby dociągnąć lewe ramię korby i zlikwidować luz.
Fajnie było tylko to stukanie mnie trochę......
Zabrałem nawet aparat,ale i tak nic z tego bo baterie padły:(
pozdrawiam:)

Nowa korba.....

Czwartek, 9 czerwca 2011 · Komentarze(3)
Stałem się posiadaczem nowej korby Deore na łożyskach zewnętrznych.
Powodów było kilka:
- od dłuższego czasu marzyłem o takiej korbie
- wykończyłem wkład suportu zamontowany tuż przed MuNK w piątek(takie badziewie sprzedają).Jakoś dziwnie pachniał,smar wyszedł bokami delikatnie mówiąc dostał w d.....Chyba jestem rekordzistą bo przejechał w sumie nie całe 100km.
Grzebiąc już przy rowerach rozebrałem też i Krzysia suport zobaczyć co tam słychać.
A tu też nie najlepiej,wkład luzy ma więc do wymiany,nie wspomnę że producent NO-NAME z plastykowymi miskami pierwszy raz coś takiego na oczy widziałem.
No więc po dłuższych zastanowieniach wyszło co wyszło.Krzyś zadowolony bo dostał moją korbę Alivio +nowy wkład też Alivio co by już wszystko grało bez niespodzianek.
Nowa korba prezentuje się dobrze,jeździ jeszcze lepiej,więc czego chcieć więcej?
pozdrawiam:)

Zaszaleliśmy......

Środa, 8 czerwca 2011 · Komentarze(9)
Miała być przejażdżka,a wyszedł nie zły trening.To znaczy dla mnie bo Krzysiu sobie jechał lajtowo,no może na jednej górce się trochę zdyszał.
On mnie kiedyś wykończy,nie wiem co w niego wstąpiło!Żeby pod górki wjeżdżać ponad 20 km/h?Przecież to szaleństwo!
Sosnowiec - Będzin - Dąbrowa Górnicza - dom.Fajna pętla treningowa,tylko te samochody!
pozdrawiam:)

MuNK (2)

Niedziela, 5 czerwca 2011 · Komentarze(8)
Budzę się o 7:00 rano,słoneczko mocno przygrzewa,zapowiada się kolejny piękny dzień.Poranna kawka,herbata,tuż przed śniadaniem krzara zachęca do gimnastyki,dobrze jest rozruszać kości.Po śniadaniu szykujemy się do wyjazdu.Ruszamy.Na pierwszy ogień jedziemy na Kozubnik,ciekawe miejsce.
Chłopaki podjeżdżają © Rafaello

Krzara © Rafaello

Niradhara © Rafaello

Shem i Marusia © Rafaello

Ekipa odpoczywa © Rafaello

Fajny zjazd i ruszamy w kierunku Andrychowa przez przełęcz Beskidek.Tu zaczyna jechać mi się ciężko,pomimo że nachylenie jest minimalne,wlokę na jakimś małym przełożeniu,nawet nie spieszący się Kajman,który jedzie przed ostatni ucieka mi.
W końcu jadę sam,widoki super,wzdłuż drogi płynie strumień,droga wije się delikatnie do góry.Jadę odpoczywając co chwilę,z przeciwka nadjeżdża Krzysiu.Dalej jedziemy razem w głowie kotłują się myśli czy nie zawrócić,ale jakoś docieram do reszty,która cierpliwe czeka na mnie.Teraz ruszamy na podbój Beskidka,stromy lecz krótki podjazd,próbuję jechać,puls masakra.Co chwilę przerwa.W pewnym momencie pomyślałem sobie,albo ja albo ta górka.Udaje mi się podjechać,brakuje tchu ale co tam jestem już na szczycie.
Co nie którym podjazd się tak podoba że podjeżdżają kilka razy ostatni odcinek.
Krzara atakuje podjazd pod Beskidek © Rafaello

Odpoczynek po trudnym podjeździe pod Beskidek © Rafaello

Kolejny cudowny zjazd,najpierw jest bardzo stromo,potem to już szybki zjazd bez używania klamek.Dojeżdżamy do Kaskady Ryczanki,ale najpierw oblężenie pobliskiego sklepu,lody,uzupełnienie płynów,coś na ząb.
Wjeżdżamy w teren i już jesteśmy w tym bardzo ciekawym miejscu.
Kaskada Ryczanki © Rafaello

Chłopaki focą © Rafaello

Kaskada Ryczanki (2) © Rafaello

Kaskada Ryczanki (3) © Rafaello

Nadciągają ciemne chmury,słychać grzmoty,oj nie dobrze.Ruszamy szybko zostawiając Iwonę,ponieważ jedziemy w dwóch grupach nikt nie zauważa jej nieobecności.Zaczyna lać,ja krzyś,Shem,Krzara,Kajman chowamy sie na partyzanta pod zadaszeniem na prywatnym placu.Reszta jadąca inną drogą ląduje na przystanku autobusowym nie opodal nas,dzieli nas strumyk.Burza szaleje ponad godzinę,telefony nie mają zasięgu.W końcu burza chwilowo ustępuje,spotykamy się wszyscy.Ilona z Robertem wsiadają w samochód,którym przyjechał syn Kajmana(z którym udało się skontaktować telefonicznie)spieszą się ponieważ Ilona musi być jeszcze dziś w pracy.Żegnamy się i pierwsza grupa z Elą na czele kieruje się w kierunku Kobiernic,natomiast Krzysiek z Piotrem zostają szukać Iwony,która się nam zgubiła.Na szczęście Iwona się odnajduje,czeka na nas na przystanku,poinformowana przez jadących samochodem Ilonę,Roberta oraz Marcina że za chwilę nadjedziemy.Cieszymy się bardzo na jej widok i razem ruszamy dalej,burza nie daje za wygraną,nadal grzmi i zaczyna padać.Na stromym zjeździe Ela zalicza glebę oraz tuż jadący za nią Angelino tak samo wpada w objęcia z matką ziemią.Sam o mało nie ląduje,ale na szczęście zatrzymuje się na rowerze Iwony oraz częściowo pomógł krawężnik.Szybko zbieramy się i jedziemy dalej,nadal grzmi i leje,jest mi już wszystko jedno nie czuje zimna ani zmęczenia.
Czuję się jak na maratonie kilka metrów przed metą,sadzimy z Krzysiem ile się da środkiem drogi po gigantycznych kałużach,byle jak najszybciej dojechać do celu.
NA miejscu przebieramy się pakujemy do drogi powrotnej do domu.Na sam koniec posilamy się po raz kolejny przepysznym bigosem.Czas się pożegnać.
Dziękuje organizatorom za wspaniałą gościnność oraz wszystkim uczestnikom że mogłem poznać Was osobiście i pojeździć razem z Wami.
pozdrawiam:)

Meeting u Niezaleznych Krokodyli (1)

Sobota, 4 czerwca 2011 · Komentarze(9)
Pobudka 4:20,pakowanie sprzętu na auto i jazda.Na miejscu jesteśmy około 9:00 poznajemy kolejnych uczestników zlotu,jedni przybyli przed nami a inni po nas.
Około 11:00 ruszamy zwiedzać Elektrownię Porąbka-Żar.Sprawnie nam to poszło jesteśmy na czas,czekamy na naszą kolej na zwiedzanie.
Pod elektrownią Porąbka- Żąr © Rafaello

Czekamy na zwiedzanie elektrowni © Rafaello

Po zwiedzaniu czas zmierzyć się z górą Żar,na samą myśl robi mi się gorąco,ale w końcu między innymi po to tu dziś przyjechałem więc...
W drodze na Żar © Rafaello

Po dordze na górę Żar © Rafaello

Początek tragedia tętno max ciągnę się pod górę bo inaczej tego nie można nazwać.
Gdzieś tam po drodze spotykam Anwi i Kajmana i tak sobie jakiś czas jedziemy razem,lecz potem zostaje sam.Kajman chciał zostać najlepszy w konkurencji tempa żółwia,ale ja jednak go pobiłem,wjeżdżając na Żar ostatni.
Wieża na szczycie góry Żar © Rafaello

Wszyscy już dawno są na górze i odpoczywają.
Ekipa bikestats © Rafaello

Na szczycie góry Żar © Rafaello

Ekipa bikestats (2) © Rafaello

Nadciąga burza,więc nie ma czasu na ceregiele,oczywiście czas na szybki zjazd,dla którego tyle się męczyłem.Prędkości dochodzą do 60km/h,lecę jak szalony,jak to kocham:)
Na dole chowamy się na chwilę na przystanku,ale nie pada mocno więc ruszamy z powrotem.
Po południu prawie wszyscy ruszają na podbój,krótkiego lecz dość wymagającego podjazdu pod ruiny zamku,ja jednak pozostaje w obozie,czuję trochę nogi,chcąc zostawić trochę sił na drugi dzień.
Wieczorem jest ognisko i pieczenie kiełbasek,Krzara gra na gitarze świetnie zabawiając towarzystwo,towarzyszy mu Ela na wokalu.
Ognicho © Rafaello

Marusia i Ja na zlotowym ognisku © Rafaello

Ognisko © Rafaello

Około 1:30 idę spać,jestem już prawie 24 godziny na nogach,czas trochę odpocząć.
pozdrawiam:)