Mokro
Chciałem dziś przetestować w końcu swój nowy nabytek,pomyślałem że zaatakuje jakiś teren bo na szosie mokro.Niestety gdzie bym nie próbował wjechać to koła topiły się w mokrym śniegu,jednak została szosa,trudno.
Po nie udanej próbie wjechania do lasku milowickiego postanowiłem odwiedzić stawiki,ale tam też nie najlepiej droga wyglądała,z trudem udało mi się wyjechać na normalną szosę i tak będąc już na ul.Sobieskiego pojechałem w stronę Szopienic potem Mysłowic kawałek i w Sosnowcu z powrotem,a że mało mi było więc pokręciłem się jeszcze po sosnowcu i zrobiłem sobię kółeczko przez Dańdówkę i zagórze po by potem zaszaleć na odcinku,który bardzo lubię czyli z Zagórza przez Srodulę fajny kawałek bo lekko z górki.Przy 42 km/h zaczęło mi pryskać po okularach,ale jakoś przeżyłem(oczywiście wycieraczek brak :),i już do domu.
Dopiero w domu zobaczyłem jak wygląda mój rower,wszystko było by spoko,gdyby nie to że piachu było tyle że za głowę się załapałem,powłaził dosłownie wszędzie gdzie się tylko dało,nawet pod podkładkę dolnego uszczelnienia sterów przy koronie widelca.Był moment że myślałem że mi się łożysko rozsypało,ale zabawa nitką przyniosła rezultat.Po 1,5 godz zabawie w czyszczenie roweru stwierdziłem że chyba trzeba poczekać na lepszą pogodę,albo co jak nie sól to piasek hmm to złe a tamto jeszcze gorsze.Wiem marudzę,rower lśni jak nowy a jak zwykle było zajefajnie.
pozdrawiam :)