Mysłowice;do wodociągów i z powrotem przez centrum,tam też miałem kilka praw do załatwienia.Po powrocie do domu okazało się że szprycha w tylnym kole się zerwała i kółeczko na boczek trochę ucieka hmmmm. No cóż trzeba będzie po południu odwiedzić pana na Wspólnej,coby zrobił z kołem co trzeba.Zdjąć koło i jechać blachosmrodem (jak to niektórzy nazywają np: pani Agenciara z BS pozdrawiam serdecznie,bardzo bodoba mi się to okreslenie),czy jechać rowerem pomału. Padło na rower;Pan mechanik uporał się z problemem w 3 min,to się nazywa obsługa. Pojechałem w kierunku Milowic potem w prawo do drogi do Czeladzi i tu miałem w lewo na Czeladź sobie pojechać,ale głowa zaczęła mnie pobolewać więc odbiłem w prawo na pogoń w kierunku domu. Pomimo lekko bolącej głowy miałem ochotę pojechać gdzieś trochę dalejnp:do Będzina na zamek,ale rozmyśliłem się,obawiałem się że może zacząć boleć mnie bardziej i udałem się do domu.pozdro.
Na centrum do mechanika,miał u młodego w rowerze zobaczyć przy sterach i amorku bo się biedaczek z drzewem wczoraj spotkał,na szczęście ani jemu ani rowerowi nic się nie stało.Ponieważ jeszcze dwóch kolegów Krzysia się z nami zabrało więc wracaliśmy przez stawiki koło MC DONALDA(czy jak tam się to pisze)-gospodarcza uliczkami i dom.Spacerek właściwie to był,ale przyjemny.
Trochę mało czasu dziś więc szybki wypad w stronę Czeladzi-na piaskach w lewo na działki do Milowic-stary sosnowiec-pogoń end.Podczas jazdy przyjemny wiaterek chłodził,pod domem już było gorąco-proponuje nigdy nie zsiadać z roweru.
Tylko na centrum do rowerowego zrobić rezerwacje roweru,potem zjedliśmy po lodzie z Krzysiem(syn)i do domu.Może popołudniu gdzieś wyskoczę,kurcze pada trochę może przejdzie hmmmm.
Dziś spokojnie po mieście.Najpierw na centrum na Wspólną pogadać ze starym fachmanem od rowerów(były kolarz,teraz już na emeryturce,dobry mechanik), dalej środula- zagórze-ludwik-centrum-pogoń i tu jeszcze kółeczko na gospodarczą dobić do 20stki i do domu.Taki spacerek rowerowy.pozdrawiam.
Dziś mała przejażdżka na stawiki i do centrum do sklepu rowerowego zobaczyć czy mój rumak,którego upatrzyłem sobie już jakiś czas temu stoi jeszcze-no i jest czeka na mnie- mam nadzieje że nie sprzątną mi go sprzed nosa -wkurzyłbym się i to bardzo.Pokręciłem się jeszcze trochę i do domciu.No i tyle na początek.Pozdrawiam.
SOSINA:) Piękna pogoda,nie za gorąco,w sam raz na dalszą wycieczkę na rowerze.Tempo spacerowe,młody ma 9lat nie chciałem go holować w drodze powrotnej,biorąc pod uwagę że będzie szalał w wodzie więc co by mu pary nie brakło.Jechało się fajnie,parę górek jest po drodze,pod które młody śmigał jak nic,to ja jak żółw wlokłem się na mojej krowie obładowany jak wielbłąd.Od Klimontowa jest już raczej płasko,więc potem śmignęliśmy mijając Balaton przez Maczki potem skrótem koło zakładów taboru kolejowego,dworzec pkp Szczakowa i na Bukowno po drodze jest Sosina.Na miejscu plażowanie,kiełbaski,zagadałem nawet młodego bikera,który z Katowic przyjechał spotkać się z przyjaciółmi.Około 18stej wyruszyliśmy w drogę powrotną,trochę pobłądziliśmy bo jest droga przez las na Maczki,ale nie udało nam się jej znaleźć,więc wróciliśmy się z powrotem na asfalt i tą samą drogą do domu.Oczywiście na Klimontowie sympatyczna górka już trochę zamulaliśmy,ale to kawałek tylko dalej to już prawie z górki było,ani się nie obejrzeliśmy i po 19stej byliśmy już w chacie.Pierwsza daleka wycieczka Krzysia,trochę się o niego martwiłem,ale dał sobie chłopak radę,nawet na następny dzień nie narzekał na nic dzieci to dzieci młody organizm szybko się regeneruje.Fotki szlag trafił,ktoś je chyba skasował przypadkowo,no cóż obejdzie się bez.Pozdrawiam. Nie znalazły się foty,tylko jedną umieszczam bo drugą automat na photo bike stats ucina mi głowe i miniatura wygląda beznadziejnie.
Samotnie nad Rogoźnik,posiedzieć chwilę popatrzyć na wodę i z powrotem. Pogoda taka sobie słońce świeciło,ale nie za gorąco, z górki to nawet trochę zimno było.Coś siły nie mam do domu to mi się jakoś ciężko jechało. trasa:Będzin-koło Łagiszy-Psary.
Samochodem do Wisły,potem już rowerem do Szczyrku przez Salmopol..No nieźle dała mi popalić ta trasa,zwłaszcza do połowy czyli na Salmopol.Potem to już bajeczka była,nie szkodzi że lało zajefajny zjazd w dół z prędkością około 50 km/h.W Szczyrku czekał na mnie samochód,więc po przebraniu się w suche rzeczy pojechaliśmy do domu
Samotny wypad nad Sosinę w celu rozruszania kości przed niedzielnym wyjazdem do Wisły gdzie mam zamiar wjechać na Salmopol .Pogoda do bani chłodno trochę ale dobrze że nie padało,potem nawet się rozpogodziło i było całkiem przyjemnie.
Lubię terenowo i szosowo.Obecnie jeżdżę na trekkingu..Jak tylko mam czas chętnie spędzam go na rowerze.Do zobaczenia na drodze.
15.01.09 do stajni dołącza MERIDA TFS,teraz będzie też terenowo z tym że bardziej konkretnie.