-3,2 stopnie Z Grześkiem spotkaliśmy się na Zagórzu,potem przez centrum Dąbrowy i park zielona,Preczów,Sarnów ,Łagisza.Potem pod pod zamek w Będzinie gdzie rozstaliśmy się i każdy wrócił do domu.Zimno jak skubaniec,jeszcze w mordewind myślałem że jest -20c. Ciekawe jaka pogoda będzie 29 listopada,ognicho musi być nie ma byka we wsi. u ggrzybka chyba będą jakieś fotki ciekawe. Pozdrawiam :)
Trzebinia - Sosnowiec Po ciężkiej nocy czas wracać do domu,wcale nam się nie chce nigdzie jechać,ale niestety rzeczywistość jest brutalna.Godz 11:30 wychodzimy przed blok,aura zupełnie inna niż dnia poprzedniego mży deszczyk i jest mokro,pojawia się chwila zwątpienia czy aby przypadkiem nie wrócić pociągiem,ale jednak postanawiamy jechać rowerami. zegnamy się z przyjaciółmi i wyruszamy w drogę powrotną,taką samą trasą jak przyjechaliśmy.Zaczynają się delikatne,jednak długie podjazdy,mżawka zaczyna przeobrażać się w mały deszczyk,wiatr się wzmaga zaczynam się zastanawiać czy dobrze zrobiłem,jednak jedziemy dalej co okazuje się nie takim złym pomysłem. Przestaje padać i właściwe nie pada już prawie do samego domu,dokucza wiatr i zmarznięte moje stopy,które pomimo założenia dwóch par skarpet nie chcą odtajać,obuwie mam bardzo nie odpowiednie jak na tego typu warunki no cóż pomimo lajtowego tempa brak błotników trochę daje się we znaki właśnie moim stopom,mam delikatnie wilgotne buty.W Jaworznie znów odpoczynek i popas i dalej w drogę,przed nami jeszcze około 20 km,pomału zaczynamy marzyć o ciepłej herbatce i miłym fotelu przed kompem,a tu niestety trzeba pedałować dalej nie ma litości,niewyspanie tez robi swoje i znużenie szarą pogodą i nieprzyjemny wilgotny wiatr.Kręcąc sobie bardzo spokojnie docieramy do cieplutkiego domu i cieszymy się ze wspólnej jazdy. Kolejne bardzo miłe wspomnienia ze wspólnej wycieczki. Było bardzo fajnie.
Sosnowiec - Trzebinia Nasza wycieczka zaczęła się od zakupów na drogę,nadymania kółeczek na stacji BP i zakupieniu w rowerowym łatek.Potem już skierowaliśmy się w kierunku Klimontowa potem mijając Balaton na Maczki- Jaworzno-Szczakowa - Jaworzna centrum.W Jaworznie posililiśmy się,odpoczęliśmy sobie i dalej w drogę.Od teraz zaczęło się szukanie drogi niby według mapki wydrukowanej z neta,cała trasa była planowana według starej zasady jak najdalej od głównych dróg.Więc metodą koniec języka za przewodnika i trochę na intuicję jechaliśmy dalej.Od centrum Jaworzna drogą nie asfaltową dotarliśmy do dzielnicy Jeziorki potem na Balin i przez Luszowice dotarliśmy do Trzebini.Właściwe żadnej większej pomyłki,bez problemów dotarliśmy na miejsce.Ładna pogoda,ale nie robiłem zdjęć bo byłem zbyt zafascynowany jazdą i tym żeby się nie zgubić,fajne wioseczki mały ruch i w końcu nowe miejscowości ładne widoki po drodze to wszystko sprawiało że jazda była bardzo przyjemna.Na miejsce dotarliśmy tuż przed zmrokiem,na umówione miejsce przychodzi po nas koleżanka, do której to przyjechaliśmy z wizytą. I tak zakończyła się pierwsza część wycieczki w tą stronę,oczywiście dzień dla nas dopiero się zaczynał,ale o tym to już nie tutaj. Pozdrawiam :)
Tak sobie... Parę dni przerwy dobrze zrobiło moim stawom zwłaszcza w kostce. Dolegliwości minęły,więc chyba będzie dobrze. Pojechałem zapłacić z wodę,potem jeszcze kółeczko przez mysłowice -szopienice na stawiki chwilka relaksu na ławeczce i do domu. Jak na razie tyle,może pod wieczór coś się jeszcze do kręci,no chyba że mnie leń dopadnie tak jak wczoraj miałem wieczorkiem się przejechać i ciepły fotel wygrał z chłodnym wieczorem tak bywa czasami. Pozdrawiam :)
Przejechać się . . . Kółeczko po sosnowcu,oczywiście nie obyło się beż zaglądnięcia co słychać na stawikach.Jakiś mecz miał się odbyć bo trochę kibiców łaziło więc nie kręciłem się tam zabardzo i postanowiłem że pojadę sobie na Zagórze przez Dańdówkę i tak też zrobiłem .A wszystko po to aby potem od świateł na zagórzu przez środulę delikatnie sobie pocisnąć.Fajny ten odcinek(cały czas lekko z górki) jest prędkość wahała mi się tak w przedziale od 32 do 39 km/h,ciekawe jak by się jechało na takich cieńszych oponach np 30mm(obecnie mam42mm)myślę że te 50km/h można by było wykręcić spokojnie. Nie wspomnę że przy takich prędkościach troszkę bardziej piździ,to nie to samo co spokojniejsza jazda z prędkością 18 do 23 km/h gdzie się wydaje że jest ciepło po przekroczeniu 25km/h zaczyna bardziej wiać,przynajmniej ja mam takie odczucie. Pozdrawiam :)
Extreme jazda na sosinę po ciemku Rano kilka spraw miałem do załatwienia między innymi wpakowałem się do siedziby PZU w ciuchach rowerowych.Potem krótka przejażdżka po okolicy czyli kawałek Mysłowic potem kawałek Szopienic potem kawałek stawików potem dom bo mięśnie mnie jakoś dziwnie bolały i czułem że nie chce mi się jeździć.Po południu sms od ggrzybka odnośnie jakiejś tam jazdy no i tak jakoś padło kierunek sosina. Wspólny start z Zagórza potem Klimontów-Balaton-Maczki-Zakład Taboru Kolejowego w Jaworzno Szczakowej(taki mały skrót)tuz obok dworca PKP potem kierunek Sosina.Piździało momentami bardzo a zwłaszcza w momentach większych zamgleń. Nad Sosiną było cudownie jeszcze tam po ciemku nie byłem,fotki to już nam w ogóle nie chciały tam wychodzić mnie to żadna nie wyszła, bo wszystkie wyglądały jakby je robił ktoś z chorobą Parkinsona,trzeba koniecznie zainwestować w statyw bo do marca to chyba nie prędko się pojeździ za dnia.To tez dlatego żadnych zdjęć nie będzie u mnie jakby ktoś chciał coś obejrzeć to zapraszam do ggrzybek. Potem powrót do chałupy coraz zimniej i mokrzej od mgieł licznik parował okulary też po raz pierwszy w tym sezonie zaczęły marznąć stopy i ręce a temperatura było dość wysoka bo coś koło 9 stopni.Rozstaliśmy się z Grześkiem koło Balatonu on pojechał prosto przez Kazimierz Górniczy i D.G Strzemieszyce ,a my z Krzysiem tą samą drogą co w tamtą stronę.Wieczorne jazdy maja swój urok,troszkę późno wróciliśmy do domu,ale wspomnień już nie da się wymazać i to jest fajne w tym wszystkim. Ach,jedna fotka będzie o taka:
Pozdrawiam ;) Zapomniałem napisać o idiotach,którzy nas nie pozbijali wyprzedzając np TIRY w miejscach gdzie było zupełnie ciemno jadąc wprost na nas,nie wspominając o tym że długich świateł nie wyłączali w ogóle widząc rowerzystów(gówno widzieliśmy wtedy).
Kręcenie po okolicy Pogoń-Czeladź-milowice-stawiki-Szopienice-Dąbrówka Mała-Czeladź-milowice again-pogoń.Tak się przejechać,pogoda iście wiosenna czy co?20 stopni było na moim termometrze,chyba się coś poprzestawiało w pogodzie,nie narzekam fajnie że tak ciepło. Pozdrawiam D:)
Do serwisu Rano do serwisu wymienić wkład suportu bo poprzedni się skończył niestety. Mogłem sobie sam to zrobić,ale nie miałem czasu się z tym bawić więc dałem zarobić innym.Sprawdzianu mogłem dokonać dopiero wieczorem i przyznaję ze jest duża różnica o wiele lżej się kręci.Tak na szybko po Sosnowcu i do domu. Pozdrawiam :) p.s. Zaglądnąłem do statystyk i brakuje mi 9km do 700km w październiku,ale nie będę się wygłupiał i dokręcał specjalnie,to i tak bardzo dobrze jak na mnie ,po za tym to tylko cyferki,a tak naprawdę liczy się radość z jazdy. Jesień jest fajna bo każdy może dostać z liścia
Rano wstałem,patrzę chmury i pada,pomyślałem sobie eh do dupy pogoda.Za chwilę przestało padać a potem wyszło słońce,zrobiło się bardzo ciepło i wietrzysko silne wiało pomyślałem że mam chwilę czasu to się przejadę spokojnie bardzo lajtowym tempem.Wybrałem dziś miejsca z dala od aut więc tak zwane zadupia.Najpierw teren za byłą kopalnia Milowice dzisiejsze zakłady mięsne Duda ścieżka ciągnie się od osiedla Kalety koło ogródków działkowych aż do cmentarza w Milowicach.Potem przez lasek milowicki i objazd borków i na stawiki 2 te koło Szopienic.Wiało okropnie raz tak dmuchnęło że o mało w krzaczory nie wjechałem,posiedziałem chwilę zrobiłem kilka zdjęć i wróciłem do domu. Wieczorem wyciągnąłem syna na spacer na rowerze oczywiście i tak sobie na stawiki i z powrotem pojechaliśmy,już tak nie wiało, było bardzo ciepło i przyjemnie,tempo wybitnie lajtowe. A tak na koniec mnie się chyba wkład suportu kończy bo coś ciężko mi się jeździ,trzeba będzie to zbadać.
Rogoźnik Pogoń-Będzin-Gródków-Strzyżowice-Rogoźnik-Wojkowice-Czeladź-Pogoń. Oj oj oj jak się ciężko jechało,myślałem że się potem rozkręcę,ale nic z tego/ Ale jakoś się dowlokłem w tą i nazat.Właściwie to wszystko jedno którą drogą się pojedzie bo czy tędy czy tędy to kilometrów tyle samo.Coś te drogi strasznie zatłoczone,tyle aut że chwili spokoju,były odcinki gdzie ich mniej jeździło było bardziej spokojnie. Rogoźnik pozdrawiam D:)
Lubię terenowo i szosowo.Obecnie jeżdżę na trekkingu..Jak tylko mam czas chętnie spędzam go na rowerze.Do zobaczenia na drodze.
15.01.09 do stajni dołącza MERIDA TFS,teraz będzie też terenowo z tym że bardziej konkretnie.