Wpisy archiwalne w kategorii

gdzieś dalej

Dystans całkowity:2650.17 km (w terenie 214.78 km; 8.10%)
Czas w ruchu:81:35
Średnia prędkość:15.49 km/h
Maksymalna prędkość:62.67 km/h
Liczba aktywności:60
Średnio na aktywność:44.17 km i 3h 15m
Więcej statystyk

Zarzecze

Czwartek, 30 lipca 2009 · Komentarze(2)
Trasa:Sosnowiec-Mysłowice-Lędziny-Imielin-Oświęcim-Kęty-Porąbka-Międzybrodzie Bielskie-Czernichów-Tresna-Zarzecze.
Mieliśmy wyruszyć z samego rana,ale ostatecznie wyruszyliśmy dopiero w południe-zdecydowanie za późno.Jechało się dobrze,pierwszy raz z obciążeniem na dłuższy dystans.W Kętach zrobiliśmy sobie dłuższy postój gdzie zjedliśmy pizzę,już nie chciało nam się dalej jechać a tu przed nami jeszcze kawałek drogi był,niestety trzeba było kręcić dalej.Zaczęły się góry,zrobiło się chłodniej i krajobrazy wynagradzały trud,robiło się już późno a do celu jeszcze ho,ho.Mijaliśmy kolejne miejscowości aż w końcu pod wieczór dotarliśmy na miejsce.Zarzecze to miejscowość leżąca nad jeziorem Żywieckim,znajduje się tu jedyna plaża na całym jeziorze,bardzo ładne miejsce woda a w kolo góry,zachęcam do odwiedzenia tego miejsca.

Krzysiu na fontannie w Kętach © Rafaello


Rynek w Kętach © Rafaello


pozdrawiam:)

Przeczyce cz.2

Niedziela, 5 lipca 2009 · Komentarze(4)
Budzimy się wcześniej,zbyt wcześniej bo aż o 5 rano.Najpierw nie mogliśmy zasnąć a potem pobudka o tak wczesnej godzinie.Poszwendaliśmy się po okolicy czekając aż otworzą w końcu jakiś sklep.Stwierdzam że złamała mi się jedna szrycha w tylnym kole,niedobrze.Szukam klucza do szprych,ale nie ma wsiąkł(przy dzieciach to normalka)więc kombinerkami jakoś centruje koło aby się dało jechać.Pomimo założenia mocniejszej obręczy na tylne koło jednak awarie się zdarzają,nasze kochane,dziurawe polskie drogi,najwidoczniej trzeba obciążyć przednie koło także rozkładając ciężar na dwa koła.Potem śniadanko i nad wodę,następnie pakowanie się i obiad plus atrakcje typu bilard i inne rozrywki.W końcu nastał czas powrotu do domu.Jechało się fajnie,momentami się chmurzyło,ale nie padało potem nawet wyszło słońce i było przyjemnie.Po drodze przystanki na jakieś lody i uzupełnienie płynów.
Było bardzo fajnie choć tym razem krótko,ale przecież wakacje się dopiero zaczęły.

Krzysiu w wodzie © Rafaello


meridka nad wodą © Rafaello

trasa:Przeczyce-Toporowice-Malinowice-Dąbie-Psary-Sarnów-Będzin-Sosnowiec


pozdrawiam :)

Przeczyce

Sobota, 4 lipca 2009 · Komentarze(4)
Spakowaliśmy namiot,śpiwory i wyruszyliśmy na krótką wycieczkę na Przeczyce.
Pogoda super,tempo wycieczkowe,humory dobre,czego chcieć więcej.
Po rozpakowaniu się na miejscu idziemy popływać a potem jeszcze lansik po okolicy.
Zmęczeni całym dniem idziemy spać,dość późno.
Krzysiu z wielbłądem © Rafaello


przy drodze © Rafaello


Krzysiu w namiocie © Rafaello

trasa:Będzin-Sarnów-Psary-Dąbie-Malinowice-Toporowice-Przeczyce

pozdrawiam :)

IV ROWEROWY RAJD LUDZI PO PRZESZCZEPIE SERCA

Piątek, 12 czerwca 2009 · Komentarze(1)
Wyjeżdżamy w pośpiechu z Sosnowca,jest trochę późno 10:35 z tego wszystkiego zapominam aparatu foto no cóż trudno.Kręcimy ostro,ciężko mi się jedzie,wiatr skutecznie zniechęca do jazdy wiejąc prosto w p....k.Nie ma czasu na marudzenie cały czas kręcimy dojeżdżamy prawie idealnie o 12:00.Rozglądam się nikogo nie widzę,po chwili dostrzegam grupę rowerzystów,do której dojeżdżamy za chwilkę.
Ruszamy wszyscy w stronę Dąbrowy Górniczej zaczyna padać,ale delikatnie i nie na długo,tempo lajtowe,przystanki co jakiś czas i tak spokojnie nie wiadomo kiedy dojeżdzamy do Aqua Parku w D.G.Tam gorące powitanie wszystkich uczestników potem ciepły posiłek.Na koniec wspólne zdjęcie z uczestnikami rajdu,którzy jadą dalej mają jeszcze dziś do pokonania kilka kilometrów przed sobą.Żegnamy się z ekipą rajdu i nie tylko,i rozjeżdżamy się do domów.
Wśród 10 osób z poza rajdu znalazły się(oprócz mnie i Krzysia)z bikestats dwie osoby(reszty nie znałem):olo81 i algra7(właściwie to też nie znałem,wiedziałem tylko kto to jest),jeżeli kogoś pominąłem to sorry,i tu pozdrawiam wszystkich:)
Wracamy przez Zagórze,olo81 goni autobusy,ja gonię jego Krzysiu mnie reszta się gdzieś straciła po drodze na Mec i tak docieramy zziajani(co nie którzy np ja)na pogoń.Tu żegnam się z olo81 i wracam do domu,ostanie kilometry były troszkę ostre momentami,więc lekko ściorany wtaszczam rower na drugie piętro(tam akcent zawsze mnie dobija na koniec)i zadowolony z udanej wycieczki odpoczywam.
Jeszcze raz pozdrawiam wszystkich uczestników rajdu:)
edit 2:
o założeniach rajdu

Z sakwami nad Sosinę

Poniedziałek, 25 maja 2009 · Komentarze(0)
8:30 wyjeżdżam z pod domu kieruję się na Jaworzno przez Maczki,piękna pogoda w sam raz na rower.Z Vanem spotykamy się nad Sosiną,montujemy sakwy na rowerze vana i jedziemy dalej razem czyli kierunek dolina Żabnika lub rezerwat Żabniik jak kto woli.Docieramy nad staw,w którym woda jest tak czysta że aż trudno uwierzyć,bawimy się chwilę z kołem i jedziemy jeszcze zobaczyć piaskownię w Trzebini i wracamy z powrotem tą samą drogą.Kamyczki wesoło wyskakują nam z pod kół napompowanych do 5 i 6 barów,wytrzęsło nas troszkę,ale co tam daliśmy radę.Rozstajemy się w Szczakowej i każdy jedzie w swoją stronę.Dzięki Van za wspólną jazdę,poznałem kolejne ciekawe miejsca,było super jak zawsze zresztą.Fotki oczywiście znów różowe tak jak dzień wcześniej,ciekawe co się porobiło że takie śmieszne powychodziły te zdjęcia????
pozdrawiam :)

Sławków,Bukowno,Sosina...

Niedziela, 17 maja 2009 · Komentarze(0)
Szybka gadka przez gg i już z ggrzybkiem jesteśmy ustawieni na wycieczkę.
Celem naszego wypadu jest Sławków,w którym jeszcze nigdy nie byłem.
Na rynku w Sławkowie jest zabytkowa knajpa (nazwy nie pamiętam szczegóły u Grześka),którą to chcieliśmy odwiedzić i zjeść coś dobrego lecz niestety trafiliśmy na imprezę komunijną i niestety musieliśmy posilić się gdzie indziej.
Drogę powrotną obieramy przez Bukowno i Sosinę(to był mój pomysł pomimo że jestem przeziębiony to wybieram dłuższą drogę no cóż ????),jedzie się wyśmienicie a zwłaszcza na odcinku Bukowno- Sosina jest piękna droga przez las nic tylko pruć ile sił w nogach.Nad Sośką odpoczynek i powrót do domu.
średnia jak na mnie to kosmiczna,ale licznik chyba nie kłamie sam jestem zaskoczony.
pozdrawiam :)

Majówka.Dzień 3.

Niedziela, 3 maja 2009 · Komentarze(6)
Ostatni dzień naszego pobytu,opuszczamy kwaterę i planujemy co jeszcze można dziś zwiedzić.Nie mamy ochoty dziś wspinać się po stromych zboczach więc udajemy się do schroniska Stecówka,do którego można dostać się z parkingu na przełęczy Szarculi asfaltem lub szlakiem.Wybieramy asfalt,na miejsce docieramy szybko po niespełna 2.5 km,droga przyjemna beż większych wzniesień.Ze Stecówki można iść na Baranią Górę przez Przysłop

Tablica informacyjna © Rafaello


lub wspominana przez mnie międzynarodowa ścieżka rowerowa Kraków-Wiedeń,którą dalej przez Istebną do Jasnowic potem przez granicę do Czech

Drogowskaz © Rafaello


To właśnie tędy powinniśmy do Istebnej pojechać sobie w piątek,a tak zachciało nam się hardcoru no to go mieliśmy,w dół było spoko,ale z powrotem????
Na Stecówce wspaniałe widoki

Stecówka © Rafaello


Stecówka © Rafaello


Widok ze Stecówki © Rafaello


Krzysiu na Stecówce © Rafaello


Jest tu dużo turystów,rowerzystów mniej,fajne miejsce przyjemnie się tam siedziało,jadło i odpoczywało przy pięknej słonecznej pogodzie,w końcu przestało wiać.Czas ucieka czas wracać,więc obieramy kierunek Wisła Głębce PKP,czyli z powrotem przez przełęcz Szarculę,Kubalonkę.
Mój genialny pomysł aby do Szarculi jechać szlakiem turystycznym kończy się tym że gubimy szlak i po kamcorach ostro w dół zjeżdżamy,na szczęście w porę się orientuje że coś jest nie tak i wracamy pchając rowery pod stromą górkę.
Jestem wkurzony na siebie że mi się zachciało,podejście nas męczy bardzo,ale docieramy w końcu na właściwy szlak

Na szlaku © Rafaello


z ulgą wracamy jeszcze kawałek

Krzysio napiera © Rafaello


i decydujemy że wracamy na szosę tą którą przyjechaliśmy w tą stronę.
Do Wisły PKP decydujemy że zjedziemy żółtym szlakiem z Kozińc czyli z miejsca zakwaterowania i tu znów pomyłka jest stromo i dużo kamieni trzeba prowadzic rower masakra, ale widoki wynagradzają trud

Wisła Głębce © Rafaello


Później jest trochę lepiej,stromo jest cały czas hamulce dostają popalić,ale przynajmniej bez kamieni a potem droga jest z płyt by w końcu przejść w asfalt.Dojeżdżamy do głównej drogi,a potem na PKP.
Człowiek uczy się całe życie,wnioski nasuwają się same że niestety jazda w górach na pałę kończy się prowadzeniem roweru co do przyjemności nie należy.
Nie wszędzie da się wjechać i nie wszędzie da się zjechać.Są miejsca gdzie rowerzyści jeżdżą np Stożek czy Barania Góra,ale tam nie byłem więc nie wiem ile szlaków pieszych nadaje się na jazdę rowerem.Natomiast polecam ścieżkę rowerową Kraków - Wiedeń bo na tych odcinkach,którymi jeździliśmy da się jechać na każdym typu rowerze a widoki i inne miejsca są godne zwiedzania.
pozdrawiam :)

Majówka.Dzień 2.

Sobota, 2 maja 2009 · Komentarze(0)
Dziś zimno wręcz za oknem tylko 6 stopni,chmurzy się a w nocy padało.
Odpoczywamy czekając na lepszą aurę,przed południem wygląda nawet słońce więc zbieramy się i ruszamy cel Wisła centrum a konkretniej do Ustronia.
Nie jest za ciepło,wieje wiatr, ale jedziemy czyli przełęcz Kubalonka zaraz za nią przełęcz Szarcula i szaleńczy zjazd w dół do Wisły Czarne,po drodze mijamy zamek prezydenta RP,którego w końcu nie sfotografowałem bo......miałem to zrobić w drodze powrotnej a.....ale o tym potem.Kończy się szaleństwo,prędkości dochodziły prawie do 60km/h było by szybciej gdyby nie serpentyny,nawet samochód wyprzedziliśmy oj,odbijało nam z lekka.
Pierwszy przystanek tama na Wiśle czyli miejsce gdzie Czarna i Biała Wisełka łączą się w jedno.

tama na wiśle © Rafaello


odpoczywamy chwilę

Ja na tamie © Rafaello


widok po drugiej stronie tamy

druga strona tamy na wiśle © Rafaello


Jedziemy dalej,pomimo że jest delikatnie w dół to jednak kręcić nam się nie chce,ze zgrozą patrzę jak droga powrotna będzie wyglądała czyli znów pod górkę!!!
Następnym ciekawym miejscem jest wodospad na Wiśle

wodospad na wiśle © Rafaello


wodospad © Rafaello


Jedziemy dalej,dojeżdżamy do centrum Wisły,jemy obiad i dalej do Ustronia,cały czas od przełęczy Szarcula jedziemy rowerowym szlakiem"Europengreen" w kierunku Krakowa,ścieżka biegnie głównie wzdłuż rzeki Wisły.Jesteśmy już w Ustroniu,ale okazuje się że dzień powszedni bardzo nas osłabił i szczerze mówiąc nie mamy ochoty jechać dalej,bolą nas nogi i nie mamy ochoty na zwiedzanie Ustronia,a tu trzeba jeszcze wrócić i cały czas pod górkę coraz to wyżej i wyżej....
Po zakupach w sklepie rozkładamy się nad Wisłą gdzie robimy sobie długi odpoczynek.
jedni odpoczywają tak

Krzysiu grający na trawie © Rafaello


a inni tak

Leniuchowanie © Rafaello


zimna woda zdrowia doda

Krzysiu w Wiśle © Rafaello


Nadchodzi czas powrotu,uff ciężko jest się zebrać a tu 20km pedałowania przed nami z masakrycznym finałem czyli podjazdem.Po drodze Krzysiu zalicza glebę bo trzech dupków w białym fordzie nie zostawia miejsca na tyle i biedne dziecko ląduje w piachu tuż przy drodze,jest straszny korek samochody jadą bardzo wolno(jesteśmy zmuszeni jechać kawałek jezdnią bo tak przebiega ścieżka rowerowa) mimo to żaden kierowca baran nie raczy ustąpić miejsca.Zagotowało się we mnie,mimo trzech budrysów w fordzie byłem gotowy powiedzieć im co o nich myślę,nie zważając na to co może być później,ale na szczęście Krzysiowi nic się nie stało lusterko im tylko przestawił(szkoda że nie urwał,mieli by nauczkę że się poboczem nie jeździ!!!)
Jedzie się ciężko,mijamy centrum Wisły Krzysiu już marudzi zaczynam się obawiać co to będzie dalej,a w finale jest tak że dojeżdżamy do podjazdu na przełęcz Szarculę czyli serpentyn,ja prowadzę rower a Krzyś zasuwa pod górkę!!!
Prowadzenie roweru po szosie mnie męczy,leje się ze mnie a tu tylko 2,5km do góry masakra - ciągnę się próbuje jechać ale na daremnie zaraz sił brakuje i jest jeszcze gorzej.W końcu docieram prawie na górę,Krzysiu zjeżdża kawałek w moją stronę,motywuje mnie to i wsiadam na rower na kilkaset metrów i podjeżdżam resztkami sił,mam dość!!
Potem jeszcze kawałek na szczęście płasko i już jesteśmy na Kubalonce gdzie odpoczywamy siedząc sobie przy pysznych lodach i nie tylko.
Z Kubalonki do kwatery mamy 1,3 km z czego pod górkę prowadzę rower,potem jest lepiej dojeżdżamy na miejsce pięknym stromym zjazdem.
No oczywiście było zajefajnie.

Majówka.Dzień 1.

Piątek, 1 maja 2009 · Komentarze(0)
Pobudka 5:30,szybkie pakowanie maneli bo dzień wcześniej do 21:00 naprawiałem rower Krzysia i nie było czasu już na nic więcej.Po drodze na PKP wpadamy na szybkie zapiekanki i na pociąg,tu dzień wcześniej zrobiliśmy mądrą rzecz i kupiliśmy bilet więc ominęło nas stanie w kilometrowej kolejce do kasy.
Wysiadka w WISŁA GŁĘBCE no to szukamy noclegu bo oczywiście na to też brakło czasu wcześniej,jest majówka więc oczywiste jest że wszystko już jest pozajmowane.
No to kierujemy się w stronę przełęczy Kubalonki,zaczynają się podjazdy na razie jedziemy asfaltem więc jest dobrze jednak za niedługo odbijamy w las czyli szlakiem turystycznym tu przychodzi moment kiedy trzeba zejść z rowerów jest naprawdę stromo.Droga asfaltowa prowadzi przez serpentyny więc nasz wybór drogi szlakiem jest słuszny ponieważ potem górka staje się łagodniejsza możemy jechać rowerami dzięki temu szybko dojeżdżamy na miejsce.Przełęcz Kubalonka(761),parę telefonów i jest szansa na nocleg trzeba tylko jeszcze podkręcić trochę na Kozińce(775) i już docieramy na miejsce.Załatwiamy co trzeba,zostawiamy nadbagaż i ruszamy z powrotem na Kubalonkę coś przekąsić a potem kierunek Istebna.
Kierujemy się na przełęcz Szarcula(760),która jest dosłownie 1,5km od Kubalonki prowadzi na nią piękna odnowiona droga

Na szlaku © Rafaello


Krzysiu © Rafaello


Na przełęczy Szarcula mamy kilka możliwości(przechodzi tędy międzynarodowa ścieżka rowerowa "Eruropengreen" Kraków-Wiedeń),którą mogliśmy jechać do Istebnej ale po co kiedy na innej tabliczce pisało:Istebna 4,5km przez las no to dawaj jedziemy.Zasuwamy w dół jest dobrze droga szeroka szutrowa,po drodze jakieś osiedle willowe z kąd są piękne widoki

W drodze do Istebnej © Rafaello


potem to już istny hardcore z błotem włącznie(w drodze powrotnej dotarło do mnie kiedy wspinaliśmy się z rowerami z jakiej stromizny zjeżdżalismy),szczęśliwie lądujemy na dole aby dotrzeć w końcu do asfaltu i potem znowu w górkę do Istebnej gdzie mija nas kilku szosowców(panowie szacun wielki pod takie górki na takich rowerach),masakra jednym słowem.Mamy już dosyć,odpoczywamy chwilę i jedziemy z powrotem,postanawiamy wrócić tą samą drogą(o Boże tylko nie to)
Po drodze już spokojnie focimy nawet

strumyk © Rafaello


Ja na tle lasu © Rafaello


takie ścieżki to marzenie,ale nie zawsze było tak pięknie

Droga leśna © Rafaello


Wymęczeni w końcu docieramy już na kwaterę,po drodze tuż nie daleko mamy oto takie widoki

Krzysiu na tle widoków © Rafaello


dawaj,dawaj tato krzyczy Krzysiu

Droga do Kozińc © Rafaello


mam już dość a tu jeszcze ostatni podjazd

Pod górkę © Rafaello


Kto planuje wycieczki najpierw z górki a potem pod górkę?My!
Chcieliśmy poszaleć?Tak!
Warto było?No jasne!
Wieczorkiem jeszcze kiełbacha i ognisko,w końcu padamy.