Wpisy archiwalne w kategorii

gdzieś dalej

Dystans całkowity:2650.17 km (w terenie 214.78 km; 8.10%)
Czas w ruchu:81:35
Średnia prędkość:15.49 km/h
Maksymalna prędkość:62.67 km/h
Liczba aktywności:60
Średnio na aktywność:44.17 km i 3h 15m
Więcej statystyk

Poraj

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · Komentarze(5)
Piękna pogoda w niedziele od niepamiętnych czasów,udaje mi się namówić Krzyska i pakujemy rowery do auta i jazda.Na miejscu jesteśmy w południe,wywlekamy rowery z samochodu i jedziemy na objazd okolicy.
Szukamy najpierw spożywczego a potem jedziemy dookoła jeziora.
Krzysztof nad jeziorem w Poraju © Rafaello

Jezioro w Poraju © Rafaello

sciezka szutrowa nad jeziorem w Poraju © Rafaello

Widok na jezioro w Poraju © Rafaello

Jezioro w Poraju © Rafaello

Końcówka to jazda w lesie,przyjemnie w cieniu.
Jedziemy jeszcze na pizzę a potem wracamy do samochodu,pakujemy rowery i ruszamy do domu.
Fajny udany wypad,super że pogoda w końcu trochę dopisała.
pozdrawiam:)

MuNK (2)

Niedziela, 5 czerwca 2011 · Komentarze(8)
Budzę się o 7:00 rano,słoneczko mocno przygrzewa,zapowiada się kolejny piękny dzień.Poranna kawka,herbata,tuż przed śniadaniem krzara zachęca do gimnastyki,dobrze jest rozruszać kości.Po śniadaniu szykujemy się do wyjazdu.Ruszamy.Na pierwszy ogień jedziemy na Kozubnik,ciekawe miejsce.
Chłopaki podjeżdżają © Rafaello

Krzara © Rafaello

Niradhara © Rafaello

Shem i Marusia © Rafaello

Ekipa odpoczywa © Rafaello

Fajny zjazd i ruszamy w kierunku Andrychowa przez przełęcz Beskidek.Tu zaczyna jechać mi się ciężko,pomimo że nachylenie jest minimalne,wlokę na jakimś małym przełożeniu,nawet nie spieszący się Kajman,który jedzie przed ostatni ucieka mi.
W końcu jadę sam,widoki super,wzdłuż drogi płynie strumień,droga wije się delikatnie do góry.Jadę odpoczywając co chwilę,z przeciwka nadjeżdża Krzysiu.Dalej jedziemy razem w głowie kotłują się myśli czy nie zawrócić,ale jakoś docieram do reszty,która cierpliwe czeka na mnie.Teraz ruszamy na podbój Beskidka,stromy lecz krótki podjazd,próbuję jechać,puls masakra.Co chwilę przerwa.W pewnym momencie pomyślałem sobie,albo ja albo ta górka.Udaje mi się podjechać,brakuje tchu ale co tam jestem już na szczycie.
Co nie którym podjazd się tak podoba że podjeżdżają kilka razy ostatni odcinek.
Krzara atakuje podjazd pod Beskidek © Rafaello

Odpoczynek po trudnym podjeździe pod Beskidek © Rafaello

Kolejny cudowny zjazd,najpierw jest bardzo stromo,potem to już szybki zjazd bez używania klamek.Dojeżdżamy do Kaskady Ryczanki,ale najpierw oblężenie pobliskiego sklepu,lody,uzupełnienie płynów,coś na ząb.
Wjeżdżamy w teren i już jesteśmy w tym bardzo ciekawym miejscu.
Kaskada Ryczanki © Rafaello

Chłopaki focą © Rafaello

Kaskada Ryczanki (2) © Rafaello

Kaskada Ryczanki (3) © Rafaello

Nadciągają ciemne chmury,słychać grzmoty,oj nie dobrze.Ruszamy szybko zostawiając Iwonę,ponieważ jedziemy w dwóch grupach nikt nie zauważa jej nieobecności.Zaczyna lać,ja krzyś,Shem,Krzara,Kajman chowamy sie na partyzanta pod zadaszeniem na prywatnym placu.Reszta jadąca inną drogą ląduje na przystanku autobusowym nie opodal nas,dzieli nas strumyk.Burza szaleje ponad godzinę,telefony nie mają zasięgu.W końcu burza chwilowo ustępuje,spotykamy się wszyscy.Ilona z Robertem wsiadają w samochód,którym przyjechał syn Kajmana(z którym udało się skontaktować telefonicznie)spieszą się ponieważ Ilona musi być jeszcze dziś w pracy.Żegnamy się i pierwsza grupa z Elą na czele kieruje się w kierunku Kobiernic,natomiast Krzysiek z Piotrem zostają szukać Iwony,która się nam zgubiła.Na szczęście Iwona się odnajduje,czeka na nas na przystanku,poinformowana przez jadących samochodem Ilonę,Roberta oraz Marcina że za chwilę nadjedziemy.Cieszymy się bardzo na jej widok i razem ruszamy dalej,burza nie daje za wygraną,nadal grzmi i zaczyna padać.Na stromym zjeździe Ela zalicza glebę oraz tuż jadący za nią Angelino tak samo wpada w objęcia z matką ziemią.Sam o mało nie ląduje,ale na szczęście zatrzymuje się na rowerze Iwony oraz częściowo pomógł krawężnik.Szybko zbieramy się i jedziemy dalej,nadal grzmi i leje,jest mi już wszystko jedno nie czuje zimna ani zmęczenia.
Czuję się jak na maratonie kilka metrów przed metą,sadzimy z Krzysiem ile się da środkiem drogi po gigantycznych kałużach,byle jak najszybciej dojechać do celu.
NA miejscu przebieramy się pakujemy do drogi powrotnej do domu.Na sam koniec posilamy się po raz kolejny przepysznym bigosem.Czas się pożegnać.
Dziękuje organizatorom za wspaniałą gościnność oraz wszystkim uczestnikom że mogłem poznać Was osobiście i pojeździć razem z Wami.
pozdrawiam:)

Meeting u Niezaleznych Krokodyli (1)

Sobota, 4 czerwca 2011 · Komentarze(9)
Pobudka 4:20,pakowanie sprzętu na auto i jazda.Na miejscu jesteśmy około 9:00 poznajemy kolejnych uczestników zlotu,jedni przybyli przed nami a inni po nas.
Około 11:00 ruszamy zwiedzać Elektrownię Porąbka-Żar.Sprawnie nam to poszło jesteśmy na czas,czekamy na naszą kolej na zwiedzanie.
Pod elektrownią Porąbka- Żąr © Rafaello

Czekamy na zwiedzanie elektrowni © Rafaello

Po zwiedzaniu czas zmierzyć się z górą Żar,na samą myśl robi mi się gorąco,ale w końcu między innymi po to tu dziś przyjechałem więc...
W drodze na Żar © Rafaello

Po dordze na górę Żar © Rafaello

Początek tragedia tętno max ciągnę się pod górę bo inaczej tego nie można nazwać.
Gdzieś tam po drodze spotykam Anwi i Kajmana i tak sobie jakiś czas jedziemy razem,lecz potem zostaje sam.Kajman chciał zostać najlepszy w konkurencji tempa żółwia,ale ja jednak go pobiłem,wjeżdżając na Żar ostatni.
Wieża na szczycie góry Żar © Rafaello

Wszyscy już dawno są na górze i odpoczywają.
Ekipa bikestats © Rafaello

Na szczycie góry Żar © Rafaello

Ekipa bikestats (2) © Rafaello

Nadciąga burza,więc nie ma czasu na ceregiele,oczywiście czas na szybki zjazd,dla którego tyle się męczyłem.Prędkości dochodzą do 60km/h,lecę jak szalony,jak to kocham:)
Na dole chowamy się na chwilę na przystanku,ale nie pada mocno więc ruszamy z powrotem.
Po południu prawie wszyscy ruszają na podbój,krótkiego lecz dość wymagającego podjazdu pod ruiny zamku,ja jednak pozostaje w obozie,czuję trochę nogi,chcąc zostawić trochę sił na drugi dzień.
Wieczorem jest ognisko i pieczenie kiełbasek,Krzara gra na gitarze świetnie zabawiając towarzystwo,towarzyszy mu Ela na wokalu.
Ognicho © Rafaello

Marusia i Ja na zlotowym ognisku © Rafaello

Ognisko © Rafaello

Około 1:30 idę spać,jestem już prawie 24 godziny na nogach,czas trochę odpocząć.
pozdrawiam:)

Jaworzno,Sosina,Dolina Żabnika,Bukowno

Niedziela, 22 maja 2011 · Komentarze(3)
Miałem ostatnio kłopoty z komputerem,przez co mam zaległości,ale nadrobi się:)
Więcej wkrótce.
-----------------------------------------------------------------------------------
A więc od początku.
W planach była Sosina,rezerwat Żabnik lub dolina Żabnika oraz kamieniołom.
Ruszamy do centrum Jaworzna,chcę zobaczyć jak wiele się tam ostatnio zmieniło.
W Jaworznie na oś.Stałym wjeżdżamy w dobrze znany mi las i jedziemy ścieżką rowerową chroniąc się przed słońcem,jest dość ciepło a momentami nawet gorąco.
W miejscu postojowym,robimy małą przerwę,są stojaki na rowery,ławeczka oraz mapa z planami ścieżek rowerowych w Jaworznie.Obieramy żółty szlak i ruszamy dalej,tu tereny są mi dobrze znane,kręcimy przez oś.Podłęże po drodze zakupy w Biedronce.Mijamy osiedle podjazd i zaczyna się teren,upragniony zresztą od ponad 15 km,i tak kręcąc docieramy nad Sosinę.
Nad Sosiną © Rafaello

Przerwa,jest ciepło,Krzyś idzie się wykapać a ja odpoczywam w cieniu.
Po godzinie postoju ruszamy dalej,kierunek dolina Żabnika.
W Ciężkowicach trochę błądzimy,ale ostatecznie trafiamy bez problemu.Nie udaje mi się trafić nad staw, który kiedyś pokazał Vanhelsing,ech,ta pamięć.
Tu popełniamy błąd,nie trzymamy się planu i jedziemy do Bukowna,zamiast zawrócić i jechać do kamieniołomu.Kończy się las i zaczynają się tereny kopalni piasku.
Droga do Bukowna © Rafaello

Jedziemy dalej,ciekawość nas pcha coraz dalej od domu,ale warto zobaczyć takie widoki
ściezka w okolicach kopalni piasku © Rafaello

Czuje się jak na wydmach.
Kopalnia piasku(raczej widok fragmentu)w Bukownie © Rafaello

Taką drogą dojeżdżamy do miejscowości Bór Biskupi koło Bukowna
Krzysiu © Rafaello

Zero sklepu otwartego w niedzielę późnym popołudniem,kończą się zapasy wody,a prowiant dawno zjedzony,jest ciekawie do domu około ponad 30 km,zbliża się wieczór a my mamy tylko jedną lampkę z tyłu w moim rowerze.
Jedziemy w kierunku Bukowna z nadzieją na otwarty jakiś sklep,niestety tylko do 18 stej,trudno nie ma wyjścia jedziemy z powrotem w kierunku Sosiny asfaltem.
Można jechać przez Sławków jeżeli się zna skróty,ja niestety nie znam,więc wybieram drogę,którą znam.
10km odcinek drogi nad Sosinę jest nudny i ciężko się nam jedzie,żadnego zakrętu,tylko prosta i prosta,masakra.
W Szczakowej tuż koło dworca pkp jest sklep,mamy co pić i czym się posilić,ale do domu jeszcze 18 km co nas nie napawa optymizmem.Mimo to jedziemy,robi się chłodno i pomału ciemno.Na Maczkach dzwonię po transport(dobrze że kolega ma czas i może po nas przyjechać),ostanie 15 km jedziemy zadowoleni autem.
Czasami w życiu trzeba zrobić coś trochę ponad siebie,jesteśmy bogatsi o kolejne doświadczenia.
pozdrawiam:)

Miało być krótko....

Środa, 11 maja 2011 · Komentarze(0)
Pojechałem tylko na targ do Będzina,a wróciłem, przez Przeczyce.
Chciałem zobaczyć nowe ścieżki na Pogori 3,daleko nie było więc jadę.Jadę na azymut,inaczej na pałę,gdzieś tam kiedyś jechałem tymi bocznymi drogami,trochę na intuicję trochę z pamięci,trochę terenem koło torów kolejowych i tak jakoś znalazłem nie daleko parku Zielona.Dobra jadę na Pogorię 4,tam też nie byłem dawno,co mi tam.
W zielonej
Fontanna Park Zielona © Rafaello

Fontanna © Rafaello

Parę machnięć korbą i jestem już na "czwórce"
Pogoria 4 © Rafaello

Jadę dobrze mi znaną "rowerówką" wzdłuż brzegu,jest bosko,nie wiem dlaczego ale czuję się jakbym był nad morzem.
Wysepka pogoria 4 © Rafaello

wysepki pogoria 4 © Rafaello

Jadę do końca,szukam sklepu,szlaku zamkowego jakoś bez skutku.To znaczy jakiś czerwony szlak rowerowy jest i prowadzi do "asfaltówki" możliwe że to ten,ale mnie on dziś nie interesuje.Wracam do mostku
Merida pogoria 4 © Rafaello

pogoria 4 (2) © Rafaello

Odpoczywam chwilę i kieruję się na Przeczyce,tam też miałem ochotę pojechać,więc jest okazja bo z tego miejsca to rzut cegłówką.Po drodze spożywczy i jadę dalej,mijam kolejnych szosowców jest pięknie,pogoda marzenie.
Droga do Przeczyc © Rafaello

Jeszcze tylko wzniesienie i już jest mój cel,mała tama nad zalewem Przeczyce w Boguchwałowicach.
Nad tamą © Rafaello

Zalwew Przeczyce © Rafaello

Mały popas na tamie,słonce praży jak w lipcu więc ewakuuje się do cienia nad brzeg.
Żaglówki nad zalewem przeczyckim © Rafaello

pomykacz © Rafaello

Nad zalewem przeczyckim © Rafaello

Posiedział bym dłużej z chęcią bo lubię to miejsce,ale niestety czas mnie nagli,dziś jeszcze zebranie w szkole,na szczęście ostatnie w tym roku szkolnym.
Droga powrotna mija mi szybko,z górki pod górkę i tak prawie aż do zamku w Będzinie.
W Łagiszy na skrzyżowaniu zginął rowerzysta.
Stary składak leżał na środku ulicy,ciało było przykryte folią,ruchem kierował policjant.
Pokój jego duszy.
Od tego momentu,jedzie mi się jakoś dziwnie,na szczęście do domu jest kilka kilometrów,każdy pojazd wyprzedzający mnie wzbudza zdwojoną ostrożność.
Pomijając ten wypadek,wycieczka była udana.
pozdrawiam:)

Po Rogoźniku

Piątek, 1 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Tym razem na miejsce wraz z rowerem dojechałem samochodem.
W planach była jazda tylko w terenie i tak też się stało.
W którą stronę bym nie ruszył to pełno piachu,pomimo że w nocy padało to jednak jazda momentami była uciążliwa.Pokręciłem się po okolicy,czas mijał a kilometrów nie przybywało(choć nie po to tu przyjechałem),spokój,cisza,las to czego potrzebowałem.Wiewiórka,dwa zające i mnóstwo żab,na które musiałem uważać pełno ich było na ścieżce.
Myślę że jest tam dużo więcej ciekawych ścieżek,dlatego trzeba będzie tam jeszcze wrócić,ja na razie trzymałem się okolicznych stawów.
pozdrawiam:)

Brenna Leśnica

Piątek, 20 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Wycieczka do Brennej Leśnicy,trasa wiedzie głównie asfaltem delikatnie wznosząc się do góry aż prawie pod Biały Krzyż.My dojechaliśmy do pewnego momentu,gdzie zamiast ostrego podjazdu asfaltowego wybraliśmy terenową szutrową ścieżkę,która nie zapędzaliśmy się daleko.Po dotarciu do jakieś leśniczówki zawróciliśmy aby zacząć jazdę w dół z powrotem.
Z miejsca ,z którego zawróciliśmy nie daleko było już na Grabową,jednak zmęczenie dało za wygraną.
Zjazd w dół to już sama przyjemność,do centrum Brennej cały czas z górki około 8km.
Krzysiu © Rafaello

Rafaello czyli JA © Rafaello

A tu jeszcze kilka zdjęć z naszego powrotu do domu,gdzie zahaczyliśmy o Ustroń a potem o Wisłę.
Góry © Rafaello

Krzysiu na tamie w Wiśle © Rafaello

Jezioro Czarnieckie © Rafaello

Widok naszego 126p wzbudzał różne reakcje,jedni się podśmiewali,inni patrzyli tylko.
Fura pościgowa © Rafaello

Jezioro Czernieckie widok z tamy © Rafaello

Widok z drugiej strony tamy na jeziorze Czarnieckim © Rafaello

Ostatnie godziny spędziliśmy nad rzeką,czekając aż korek się trochę rozładuje.
Wisła © Rafaello

Woda © Rafaello

Woda © Rafaello

O 19stej ruszyliśmy do domu po tygodniowym pobycie w górach,szkoda że tak krótko.Było fajnie:)
pozdrawiam:)

Po Brennej

Czwartek, 19 sierpnia 2010 · Komentarze(0)

Po Brennej

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Pierwszy rowerowy dzień w Brennej zaczyna się od przejażdżki do centrum.Jedzie się fajnie bo cały czas z górki.
Ja na ścieżce nad rzeką w Brennej © Rafaello

Krzysio na ścieżce nad rzeką w Brennej © Rafaello

Droga powrotna to już jazda pod górkę,nie jest stromo jednak parę kilometrów trzeba kręcić.
Potem już samotnie wybieram się w górę Brennej,kieruje się na żółty szlak pieszy na przełęcz Karkoszzczonkę.Praktycznie większość drogi to asfalt,jednak pod szczytem zaczyna się droga terenowa i w dodatku trzeba wprowadzać rower bo jest stromo.Ja jednak zawracam bo zaczyna padać,droga powrotna to sama przyjemność,szybka jazda w dół.
Całą trasę pokonujemy następnego dnia pieszo,oj było by trochę pchania roweru,ale potem od przełęczy można udać się do Szczyrku lub na Klimczok albo Salmopol.
JA w drodze na przełęcz Karkoszczonkę © Rafaello

Wieczorem nie mogąc nacieszyć się górskim klimatem wybieram się jeszcze raz w górę Brennej ,tym razem jadę w kierunku wyciągów narciarskich.
Górska droga © Rafaello

Droga się kończy wraz z zabudowaniami szlaku żadnego nie ma więc wracam,wystarczy jak na pierwszy dzień.
pozdrawiam:)

Tychy w deszczu z ewcią 0706

Niedziela, 25 lipca 2010 · Komentarze(6)
Wycieczka do Tychów planowana była już od.....nie pamiętam kiedy.Dziś postanowiłem zrealizować ten pomysł,szybki telefon do Ewy i już jestem na trasie.Chmury wiszą nad głową,ale kto by się tym przejmował,raczej staram się myśleć optymistycznie.W Mysłowicach takie oto widoki w tle Jaworzno się wyłania
Widok na elektrownię Jaworzno © Rafaello

W Lędzinach spotykam się z Ewą,która wyjeżdża mi na przeciw na swoim nowym ładnym rowerze.Dalej jedziemy już razem po drodze w Lędzinach przedzieramy się przez odpust
Odpust w Lędzinach © Rafaello

Nie mam trąbki,więc grzecznie omijamy ludzi
Odpust w Lędzinach (2) © Rafaello

Nie,no aż takich tłumów nie było.
Ewa prowadzi, docieramy do Tychów,pierwsze co mam okazję zobaczyć to hotel w kształcie piramidy
Hotel Piramida w Tychach © Rafaello

Przewodniczka w osobie własnej
Ewcia 0706 na parkingu po hotelem Piramida w Tychach © Rafaello

Zaczyna padać więc korzystam z zaproszenia i jedziemy do domu.
Tam czekając na pizzę przyglądamy się zabawie psów,zwłaszcza malutkiego pieska,którego to Ewa chwilowo przygarnęła do siebie
Psiaki się bawią © Rafaello

Mały jest słodki,momentami sam się zastanawiam czy nie zabrać go ze sobą.
Deszcz nie ustępuje,trudno jedziemy zwiedzać Tychy,na szczęście nie pada zbyt mocno.
Duże szerokie ulice,ronda,ścieżki rowerowe,ciekawe budynki
Ciekawa architektura w Tychach © Rafaello

Pod górkę i z górki,Tychy nie leżą na płaskim terenie.
W drodzę do browaru Tyskiego pojawiają się ciekawe rzeczy,np fontanna
Fontanna w Tychach © Rafaello

Atrakcji jest dużo,ze względu na deszcz nie zbyt często wyciągam aparat,trzeba coś zostawić na następny raz:)
Docieramy w końcu do zabytkowego browaru Tyskiego
Stary Cadillac,właściciel browaru lubi takie samochody
Cadillac w starym browarze tyskim © Rafaello

Deszcz cały czas siąpi
Ewcia 0706 w tle stary browar tyski © Rafaello

Coś takiego długo by nie poleżało na zwykłej ulicy
Orginalna pokrywa stary browar Tyski © Rafaello

Ciekawe
Pokrywa orginalna stary browar Tyski © Rafaello

A tu studnia głębinowa,niestety do środka wejść się nie dało
Studnia glębinowa stary browar Tyski © Rafaello

Jedziemy dalej,a oto młodszy już czynny produkcyjnie browar Tyski,niestety w niedzielę nie można zwiedzać,nie szkodzi będzie na następny raz
Browar tyski © Rafaello

Browary Tyskie © Rafaello

Pomału wracamy już w kierunku domu,po drodze przejeżdżamy przez ładny park koło jeziora na Paprocanach
Ponieważ czasami mocniej padało więc tylko jedno zdjęcie z tego miejsca
Jezioro Paprocany © Rafaello

Wracamy do domu,czas ruszać w drogę powrotną,niestety deszcz nie ustępuje,ale jakoś nie przeszkadza mi to za bardzo.Ewa postanawia odprowadzić mnie do Lędzin.Dalej jadę już sam,buty przemokły mi dopiero w Mysłowicach,i tak się dzielnie trzymały.W Sosnowcu zaczyna mocniej padać,ale mnie już to bez różnicy jest bo do domu już blisko.
Wracam kiedy się już prawie ściemnia,jestem zadowolony,to był udany dzień.Dzięki Ewa za wspaniałą wycieczkę:)
pozdrawiam:)