Nie później jak po godzinie gdy wróciłem z centrum postanowiłem jeszcze pojeździć,ale tym razem na góralu.Tu już zupełnie inna jazda,przy naciśnięciu klamek rower stawał natychmiast,ale i jechało się ciężej bo śniegu dowaliło sporo. Byłem tylko na stawikach,nawet kółka nie zrobiłem wokół nich bo ciężko się jechało,i postanowiłem wrócić do domu,trochę głównymi ulicami jak na chodniku było dużo śniegu a jak się dało to chodnikiem.Dziś czułem że miałem dobrą formę i mogłem poszaleć i zrobić parę ładnych kilometrów a tak to tylko bardzo dobry trening siłowy na tym śniegu mi wyszedł,dobre i to zawsze to jakaś forma treningu. Zdjęcie niezbyt udane.ulica Kresowa czyli dojazd do stadionu piłkarskiego i stawików.
Taka pogoda w lutym to rarytas,ciepło 13 stopni i słonecznie,więc w jaki inny sposób można spędzić czas jak nie na rowerze.Były wielkie plany na dłuższą wycieczkę,niestety czas nie pozwolił i pokręciliśmy tylko na stawiki po drodze wstąpiliśmy do Mc Donalds.Kilka razy próbowaliśmy pojeździć po terenie,ale nie dało się,wszędzie błoto i to okropne,lżej jechało się po asfalcie.posiedzielismy trchę nad wodą czyt.lodem bo właściwie to stawiki i borki zamarznięte,dwóch pajaców chodziło po tym lodzie,który już przy samym brzegu pękał,ale cóż niektórym się nie da wytłumaczyć.Znalazła sie też grupa morsów,którzy kąpali się w przeręblu,który sobie wyrabali,no cóż mozna i tak.Po krótkiej posiadówce pojechalismy do domu,po drodze niemalze w tym samym miejscu co kiedyś Krzys znów złapał gumę,ale ten kawałek to juz doprowadzilismy rowery do domu,jak zwykle było zajefajnie. Meridki w blasku zachodzącego słonca nad Borkami.
Piękna pogoda,nawet nie pamiętam kiedy było tak ładnie i ciepło.Wyszedłem z rowerem przed dom i myślę gdzie tu jechać i padło na górę Dorotkę,nie daleko a jednak to jakaś górka zawsze jest.W sumie to ciekawość też odegrała rolę tutaj bo chciałem zobaczyć jak to jest na góralu w takim terenie no i jak z kondycją stoję. W sumie kondycja słaba jechałem tak nie za szybko w okolicach Grodźca zaczęły się podjazdy i tu już tempo żółwia,jakiś gość dużo starszy od mnie na szosówce śmignoł jakby sobie po płaskim jechał hmm no cóż lata jazdy robią swoje no i pewno nie miał tyle nadwagi co ja(wstyd się przyznać).Jednak po dobraniu odpowiedniego przełożenia i odpowiedniego tempa jechało się bardzo przyjemnie,dojechałem do podnóża Dorotki(to znaczy koniec asfaltu) i tu przerwa bo zgrzałem się trochę jakaś fotka i wio na górę,w sumie ostatni odcinek został, hmm to już nie to samo co po asfalcie błoto kamcory atrakcje nie ta sama jazda,ale pomału pod górkę no i polanka i tu koniec jazdy bo dalej błoto,więc pod sam szczyt dziś nie wjedziemy.Chwilkę odpocząłem parę fotek i jazda z powrotem,zaszaleć się nie dało bo nie mam ochraniacza na ramę przed łańcuchem i bałem się że mi poobija ramę,ale spokojnie zjechałem w dół,potem juz po asfalcie można było sobie pozwolić.Super pogoda,ciepło jak na styczeń,zadowolony wróciłem do domu.
Ruszyłem tyłek trochę,co prawda odrobinę cieplej za to dżdżysto się zrobiło jakaś mżawka i mokro więc w sumie do bani.Do rowerowego w końcu przyszła podstawka do mojego licznika,to znaczy dwa rowery jeden licznik taki patent SIGMY.Różnica polega na stykach podstawki,podstawka nr1 ma dwa styki,podstawka nr2 też ma dwa ale w innym miejscu,natomiast licznik ma trzy styki w zależności na której podstawce jest wpięty to pokazuje bike 1 lub bike 2.Cena drugiej podstawki to koszt około 40zł natomiast cały licznik około 80zł(SIGMA SPORT 1106)więc nie wiem na ile się to opłacało bo można było kupić drugi licznik jakiejś tańszej firmy gdzieś za 50zł i przynajmniej dystans rowerów byłby osobno a tak to ogólny dystans km jest liczony dla dwóch rowerów razem.No cóz jak się człowiek nie przewróci to się nie nauczy,może wcale mi to nie będzie przeszkadzało jest jak jest jeden licznik dwa rowery jest ok nie ma co marudzić. Od rowerowego na Stawiki i tu ciekawe zjawisko śnieg stopniał wszędzie a staw zamrznięty i na nim leży śnieg,a temperatura na plusie fajnie to wyglądało(czemu ja zawsze aparat w domu zostawiam eh),tam kółeczko i do domu bo czas gonił,przyjemnie było przewietrzyć się nie powiem tęsknie za wiosną..... pozdrawiam :)
Kolejny dzień pałętania się po centrum sosnowca.A to do rowerowego odebrać kółko,a to coś zjeśc,a to do banku itd....no i tak kilka kilometrów się nakręciło.Pogoda taka sobie chłodno się coś zrobiło,ale to jeszcze styczeń ehh na wiosnę trzeba jeszcze poczekać. pozdr :)
Najpierw na hamburgery i frytki,potem miała być przejażdżka,ale pod domem kapeć w trekingu,na którym Krzysiu dziś jeździł bo jego rowerek jest w trakcie napraw. Skleiliśmy dętkę i pojechaliśmy na stawiki,tam oblodzone drogi kiepsko się jechało,więc jeszcze na lody i do domu bo zimno się zaczęło robić. Krzysiu mnie jeszcze pod domem namówił aby jeszcze kawałek się przejechać,więc jeszcze kółeczko po pobliskim parku i finał. Pościgaliśmy się trochę,trochę spacerowo,fajnie było zadowoleni wróciliśmy do domu. Oczywiście zapomniałem aparatu więc fotek nie będzie ehh pozdrawiam :)
Do rowerowego między innymi po piastę.U młodego w rowerze chciałem zmienić tylko ośkę na zacisk a w końcu stanęło na tym że by przepleść całe koło. Podjąłem się tego zadania głównie z ciekawości,no i kiedyś musi być ten pierwszy raz. Koło jeszcze w częściach
No i udało się To jeszcze nie koniec zabawy,teraz trzeba wycentrować koło i tu jest mały problem bo nie mam centrownicy więc trzeba będzie poradzić sobie bez,coś wymyślę. pozdrawiam :)
Lubię terenowo i szosowo.Obecnie jeżdżę na trekkingu..Jak tylko mam czas chętnie spędzam go na rowerze.Do zobaczenia na drodze.
15.01.09 do stajni dołącza MERIDA TFS,teraz będzie też terenowo z tym że bardziej konkretnie.