Krzyś koniecznie chciał zobaczyć jak się jeździ w nowych pedałach,więc wyszliśmy na rower.Jakoś tak wlokłem się powoli aby nie nadwyrężać mięśni,które i tak już miały dość.W ogóle nie powinienem wsiadać dziś na rower,ale wytłumaczcie rowerzyście aby na rower nie wsiadał. Zaliczyliśmy lasek milowicki,zjechaliśmy sobie za paru górek,potem lody i jeszcze na stawiki.Oj,ile ten chłopak ma energii w sobie,tyle kilometrów wykręcić w kilka dni i jeszcze nie miał dość,szalał ile wlazło,a ja stary dziadziuś na ławeczce bo do tego wszystkiego zapomniałem że mnie przecież tyłek boli,oj ciężki los dziadka. Potem do domu,ale powiem tyle co za nieszczęście jak na rowerze nie można pojeździć!!! pozdrawiam:)
Postanowiliśmy trochę poeksperymentować z trasą,bo jazda ciągle tymi samymi drogami nudzi się z czasem już.Dlatego unikając dużego natężenia ruchu bocznymi ulicami aż pod M-1 w Czeladzi,następnie terenem aż prawię pod samą Dorotkę. Fajnie sobie tak wjechać w ścieżkę i nie wiedzieć gdzie się konkretnie wyjedzie. Na Dorotce to już według uznania,raz podjeżdżaliśmy z jednej strony,aby potem zjechać z drugiej a potem na odwrót,pojawiło się kilku mocnych zawodników,którzy podjeżdżali dość stromym podjazdem,ale to chyba ci,którzy przyjechali potrenować przed jakimś maratonem,gratulacje kondycji.Chwila odpoczynku i dość stromym(jak dla mnie)nietypowym zjazdem w dół i powrót tymi samymi polami gdzie nie obyło się bez glebki oczywiście mój kochany synek musiał zaliczając koleinę zajechać mi drogę,wypiąć się zdążyłem,ale niestety bęc i znów na to samo kolano na szczęście delikatnie,ale i tak bolało.Wrrrrrr,zaraz mi przeszło,Krzyś to zaliczył kilka glebek,ale nie grożnych.Na fajrant jeszcze kapciuszek(u mnie) już w Sosnowcu,ale jak komfortowo bo koło stacji CPN było widno no i można było przekąsić paluszki łatając dziurkę,trochę byliśmy głodni. Kilometrów niewiele,ale wysiłek niewspółmierny do jazdy szosą,nawet po polu nie było płasko,zmęczeni,ale zadowoleni wracamy do domu.Było zarąbiście,ale to już chyba każdy wie. pozdrawiam :)
Dziś lajtowo,ale terenowo czyli przechadzka po ścieżkach w lasku Milowickim. były szerokie i wąskie kręte typowo leśne i kamieniste jak w górach i piaszczyste i szutrowe i pagórki i strome nawet bardzo strome,mowa oczywiście o ścieżkach. Najbardziej podobały mi się odcinki zrobione przez dualowców,hopki omijałem rzecz jasna a przy stromych zjazdach schodziłem z roweru czego nie mogę powiedzieć o moim synu,który kilka razy zamroził mi krew w żyłach.Ma dzieciak odwagę,albo nie wie co robi jedno z dwóch,przeżył i mówi że to nic nadzwyczajnego.Dodam ze jeszcze do tego wszystkiego oczywiście byłem w SPD no po wczorajszej glebie to ja dziś byłem bardzoooooo oooooostrozny,ale obiecałem sobie że wrócimy tam jeszcze ale tym razem bez SPD,oj będzie się działo!Zwolenników mocnych wrażeń zapraszam,choć pewnie dla niektórych to to nic wielkiego!! pozdrawiam :)
Najpierw do rowerowego zapytać "fachowca"czy ma czas aby zajrzeć do pedałka bo dostało luzu,zażyczył sobie abym mu przyniósł pedałko to zajrzy w wolnej chwili. przy okazji wyszło też że jest luz w suporcie to to tak stukało,pan "fachowiec" stwierdził że być może poluzowała się miska i trzeba dokręcić,ale po świętach dopiero.W ogóle bym do niego nie poszedł gdyby nie fakt że obie części były właśnie kupowane u pana "fachowca" w sklepie więc uznałem że chyba jakaś gwarancja się należy.Do lekarzy i mechaników to ja nigdy nie miałem zaufania(sorry jeśli kogoś uraziłem)więc jak nie muszę to do nich nie chodzę. No cóż, trzeba było rękawy zakasać i zrobić samemu,cała przyjemność po mojej stronie a roboty było w sumie 20 min.Luzy skasowane w obu pedałkach,miska dokręcona można hulać. To też zahulaliśmy z Krzysiem i pojeździliśmy sobie pod wieczór po terenie troszkę między innymi lasek milowicki,borki hubertus no i tyle.Fajnie ciepło i przyjemnie,bardzo lubię w ciepłe wieczory pokręcić na rowerku. pozdrawiam :)
Trasa Sos Pogoń - Będzin - Dąbrowa Górnicz - Sos Zagórze - Sos Dańdówka - Sos Pogoń. Przyjemnie dziś nie za gorąco,wiaterek czasami przeszkadzał bo wiał w twarz. Był nawet moment,w którym chciałem pojechać na Pogorię,ale postanowiłem już nie zmieniać trasy,którą zaplanowałem wcześniej. Po drodze kilka zdewastowanych przystanków autobusowych,od razu widać że weekend był,kupa szkła eh... pozdrawiam :)
Jak zwykle kilka spraw do załatwienia więc rowerem,szybko skutecznie i bezboleśnie. Z rana chłodny wiatr i tylko kilka stopni ciepła,potem już lepiej czyli cieplej i oczywiście dużo upragnionego przez wszystkich słońca. pozdrawiam :)
Tak pokręcić sobie dla relaksu do centrum . Potem na dwupasmówce na Środuli wycisnąłem tylko 47.62 km/h,jakoś dziwnie wiało akurat w wmordewind no i nie jechał żaden autobus,a już myślałem że zobaczę piątkę z przodu na liczniku,no trudno może innym razem.Piękna pogoda,fajnie było,jak zawsze zresztą.
Wybraliśmy się z Krzysiem do lasku ,w którym nie dawno byłem czyli na Dębową Górę(dzielnica Sosnowca).Cisza spokój i ładna pogoda choć wiał zimny wiatr,który momentami przeszkadzał,mimo to fajnie tak sobie pojeździć po lesie,szkoda tylko że taki mały.Powrót asfaltem już,po drodze do Mr Hamburger coś przekąsić.Podczas degustacji upoprczywie przeszkadzał nam gołąb,który polował na frytki na naszych talerzach.Potem już do domu.
Korzystając z ładnej pogody pokręciliśmy się tu i ówdzie z Krzysiem po Sosnowcu. Czyli nie duże kółeczko przez las milowicki o do domu. Wcześniej zahaczyliśmy o rowerowy bidony i takie tam bzdury zakupiliśmy. pozdrawiam :)
Lubię terenowo i szosowo.Obecnie jeżdżę na trekkingu..Jak tylko mam czas chętnie spędzam go na rowerze.Do zobaczenia na drodze.
15.01.09 do stajni dołącza MERIDA TFS,teraz będzie też terenowo z tym że bardziej konkretnie.