Widząc zapał Krzysztofa do SPD postanowiłem nie męczyć Nas długo tą sytuacją więc kupiliśmy nowe buty.Radości nie było końca,cieszyliśmy się razem.Ja dodatkowo mogłem przekonać się jaka różnica jest pomiędzy jazdą w SPD a bez,męcząc się przez półtora dnia w zwykłych pedałach platformowych. Naprawdę byłem zaskoczony gdy znów wsiadłem na rower w SPD i różnica była kolosalna jak dla mnie. Po południu do sklepu w wiadomym celu,na jazdę wybraliśmy się dopiero wieczorem dlatego na zdjęcia brakło już dnia.Jutro też jest dzień więc co ma wisieć nie utonie. pozdrawiam:)
Mój syn bardzo chciał zobaczyć jak się jeździ w SPD,od jakiegoś czasu chciał mieć swoje własne.Więc zaspokoiłem jego ciekawość pożyczając mu swoje buty i drugą parę pedałów,które jak dotąd nie były używane. Gleba musiała być obowiązkowo,na szczęście nie groźna bo przy zerowej prędkości,zapomniał się chłopak wypiąć,standard początkującego. Mimo to nie zrażał się wcale a jego zapał do SPD rósł dosłownie z każdą minutą jazdy,nie sądziłem że tak mu się będzie podobało. Widząc jego zapał i radość chyba trzeba będzie kupić buty SPD,nie ma innego wyjścia. Rano do rowerowych pooglądać buty SPD,po południu na stawiki przez las milowicki. Jak na razie chłopak sobie nie źle radzi,oby tak dalej. pozdrawiam:)
Po tygodniowym pobycie w górach powrót do szarej rzeczywistości.Już nie słychać szumu strumyka,nie czuć zapachu górskiego lasu ani rześkiego powietrza.Specyficzny górski klimat,było fajnie. Z rana z Krzysztofem pojechaliśmy do rowerowego wymienić łańcuch i wycentrować koło w młodego rowerze.Po południu już samotnie na stawiki(przecież dawno mnie tu nie było),zrobiłem kółko i wróciłem do domu,jakoś nie miałem motywacji do jazdy.Stare uklepane ścieżki,którymi jeżdżę na co dzień wydają się być nudne w porównaniu do górskich ścieżek,kryjących nowe widoki za kolejną górką. pozdrawiam:)
Wycieczka do Brennej Leśnicy,trasa wiedzie głównie asfaltem delikatnie wznosząc się do góry aż prawie pod Biały Krzyż.My dojechaliśmy do pewnego momentu,gdzie zamiast ostrego podjazdu asfaltowego wybraliśmy terenową szutrową ścieżkę,która nie zapędzaliśmy się daleko.Po dotarciu do jakieś leśniczówki zawróciliśmy aby zacząć jazdę w dół z powrotem. Z miejsca ,z którego zawróciliśmy nie daleko było już na Grabową,jednak zmęczenie dało za wygraną. Zjazd w dół to już sama przyjemność,do centrum Brennej cały czas z górki około 8km.
Droga powrotna to już jazda pod górkę,nie jest stromo jednak parę kilometrów trzeba kręcić. Potem już samotnie wybieram się w górę Brennej,kieruje się na żółty szlak pieszy na przełęcz Karkoszzczonkę.Praktycznie większość drogi to asfalt,jednak pod szczytem zaczyna się droga terenowa i w dodatku trzeba wprowadzać rower bo jest stromo.Ja jednak zawracam bo zaczyna padać,droga powrotna to sama przyjemność,szybka jazda w dół. Całą trasę pokonujemy następnego dnia pieszo,oj było by trochę pchania roweru,ale potem od przełęczy można udać się do Szczyrku lub na Klimczok albo Salmopol.
Krótki wypad z Krzysiem dla relaksu na (oczywiście)stawiki.W drodze powrotnej lody w MC.Oczywiście znów złapałem gumę i znów w przednim kole,i znów dojechałem na pół flaku do domu. Mimo to było fajnie.
Jeżeli krótka trasa to zazwyczaj lans po Stawikach.Ostatnio jestem zajęty na rower jest niewiele czasu,ale zawsze się coś tam korbką pokręci. pozdrawiam:)
Potem szybkim krokiem w kierunku domu.Chciałem zobaczyć raz jeszcze kolarzy tuż nie daleko mojego miejsca zamieszkania,udało mi się dojść tylko do środka wiaduktu Czołówka
Emocje niesamowite,podmuch wiatru przejeżdżających kolarzy niezapomniany,tak szybko jechali,a dopiero co mieli pod górkę na slimaku. Niesamowite. pozdrawiam:)
Lubię terenowo i szosowo.Obecnie jeżdżę na trekkingu..Jak tylko mam czas chętnie spędzam go na rowerze.Do zobaczenia na drodze.
15.01.09 do stajni dołącza MERIDA TFS,teraz będzie też terenowo z tym że bardziej konkretnie.