Nieporozumienie
Piątek, 8 stycznia 2010
· Komentarze(9)
Przy dwudniowym grzebaniu przy rowerze przyszedł czas na jazdę.W pierwsze kolejności chciałem zobaczyć czy hamulec działa tak jak poprzednio,następnie odwrócenie mostka na - czyli jak się będzie jeździło w innej pozycji.
Hamulec jak na razie działa poprawnie,co do nowej pozycji jazdy,hmmm - pewnie kwestia przyzwyczajenia,póki co boli kark.Większy nacisk na przednie koło,nie wiem mam wrażenie że lepiej się rower czuje co pewnie w trudnym terenie nie jest bez znaczenia.Trzeba pojeździć aby można było powiedzieć coś więcej.Dzisiejsze warunki na drodze i chodnikach to po prostu nieporozumienie,nie da się jeździć,przynajmniej ja nie umiałem dziś.Zasapałem się ugrzałem,ponieważ chciałem jeździć więcej chodnikami,na których koła po prostu zapadały się w śniegu.Plan miałem ambitny,chciałem dojechać do lasku milowickiego i tam przez las śmignąć sobie na stawki.Jakie wielkie zaskoczenie mnie wzięło kiedy okazało się że jazda po lesie jest tak samo nie możliwa jak i po chodnikach.Nic innego mi nie pozostało jak wracać do domu i to normalnie główną drogą po błocie pośniegowym i soli i ...wie po czym jeszcze.
Trzeba sobie jazdę odpuścić na jakiś czas bo szkoda roweru na sól na drogach,a po chodnikach póki co jeździć się nie da.W zamian za to co by kondycje utrzymać w jako takiej formie trzeba będzie na siłownię trochę pochodzić,rowerek też tam jest a i inne części ciała też przydało by się trochę podreperować.
Rower przejdzie chyba generalny przegląd,co mu zresztą na dobre wyjdzie.
pozdrawiam:)
Hamulec jak na razie działa poprawnie,co do nowej pozycji jazdy,hmmm - pewnie kwestia przyzwyczajenia,póki co boli kark.Większy nacisk na przednie koło,nie wiem mam wrażenie że lepiej się rower czuje co pewnie w trudnym terenie nie jest bez znaczenia.Trzeba pojeździć aby można było powiedzieć coś więcej.Dzisiejsze warunki na drodze i chodnikach to po prostu nieporozumienie,nie da się jeździć,przynajmniej ja nie umiałem dziś.Zasapałem się ugrzałem,ponieważ chciałem jeździć więcej chodnikami,na których koła po prostu zapadały się w śniegu.Plan miałem ambitny,chciałem dojechać do lasku milowickiego i tam przez las śmignąć sobie na stawki.Jakie wielkie zaskoczenie mnie wzięło kiedy okazało się że jazda po lesie jest tak samo nie możliwa jak i po chodnikach.Nic innego mi nie pozostało jak wracać do domu i to normalnie główną drogą po błocie pośniegowym i soli i ...wie po czym jeszcze.
Trzeba sobie jazdę odpuścić na jakiś czas bo szkoda roweru na sól na drogach,a po chodnikach póki co jeździć się nie da.W zamian za to co by kondycje utrzymać w jako takiej formie trzeba będzie na siłownię trochę pochodzić,rowerek też tam jest a i inne części ciała też przydało by się trochę podreperować.
Rower przejdzie chyba generalny przegląd,co mu zresztą na dobre wyjdzie.
pozdrawiam:)