Park w Kazimierzu Górniczym

Sobota, 22 maja 2010 · Komentarze(7)
Budzę się rano godz.6:15,od razu jakoś pomyślałem o rowerze.Pani w sklepie spożywczym,w którym kupuje od lat zdziwiła się trochę widząc mnie przed 7 rano kupującego bułkę słodką w ciuszkach(wiadomo jakich).
Ponieważ miała to być relaksacyjna odświeżająca przejażdżka udałem się na stawiki.Rzeczywiście było przyjemnie,poranny chłodek dawał orzeźwienie.
Łabęzie na stawikach © Rafaello

Stawiki © Rafaello

Pojechałem na pobliskie borki zjeść pierwsze śniadanie(bułkę słodką).
Czas jednak szybko mijał i czas było wracać pomału do domu,mijając miejsce,w którym ktoś palił ognisko widziałem trochę szkieł,pomyślałem od razu po jaką ch....ę tędy pojechałeś.Za kilkaset metrów patrzę flaczek z tyłu.A tak długo bez kapcia jeździłem że aż sam byłem zdziwiony,aż do dziś,mówisz i masz!
Doprowadziłem rower na ławeczki na stawikach i zabrałem się za wymianę dętki,miałem nawet towarzystwo,na sąsiedniej ławeczce kibice Zagłębia Sosnowiec zaczynali dzień lub kończyli noc.Byli już mocno wstawieni...
Zmieniłem dętkę i jadę do domu,po drodze jest stacja Shella więc podjeżdżam dobić powietrza.Dziwny kompresor nie chce nadymać mi kółka więcej jak tylko 4,2 bar,zauważam przy okazji małe szkiełko w oponie,no tak sprawdziłem ją,ale od wewnątrz.W domu znów schodzi powietrze z nowiutkiej dętki,to mój absolutny rekord przejechania dystansu na nowej dętce:)
Po południu,po ponownym sklejeniu dętki i przelotnych opadach deszczu wyskakuje na rower i udaje się w kierunku Kazimierza Górniczego(dzielnica Sosnowca) do parku,w którym można pospacerować o pooglądać zwierzaczki:strusie,barany,lamy,kaczki i inne.
Mój znak zodiaku
Baran w parku w Kazimierzu Górniczym © Rafaello

Lama w parku w Kazimierzu Górniczym © Rafaello

W międzyczasie trochę pada,ale tylko przelotnie,lansuje się po alejkach parku.
Staw w parku w Kazimierzu Górniczym © Rafaello

Mijając pobliskie stawy.
Stawik w parku w Kazimierzu Górniczym © Rafaello

Drzewa na wysepce w parku w Kazimierzu Górniczym © Rafaello

W parku w Kazimierzu Górniczym © Rafaello

Czas wracać do domu,jezdnie są mokre,ale tylko trochę i nie wszędzie,więc do domu dojeżdżam czysty i suchy.
To był fajnie spędzony dzień:)
pozdrawiam:)

Komentarze (7)

niradhara
Ładne miejsce,może kiedyś gdy będziecie w Sosnowcu odwiedzicie to miejsce?
Zachęcam:)

Rafaello 17:44 niedziela, 23 maja 2010

Tyle zieleni... az trudno uwierzyć, że to Sosnowiec ;)

niradhara 15:53 niedziela, 23 maja 2010

JPbike
Przebywanie na łonie natury mnie uspakaja.
Hmm,ja akurat miałem bardzo małe szkiełko,ledwo co je wyciągnąłem z opony.
olo81
JA tez nie wiem jak to jest,że czasami miesiącami jest spokój,a potem nagle plaga kapci:)
Kajman
:)
Coś muszę chyba pomyśleć,tylko że znów wydatek,kurcze,a to spodenki się potargały,a to rękawiczki z wkładką żelową potrzebne bo ręce bolą,ech......

Rafaello 09:37 niedziela, 23 maja 2010

Tak, masz farta do kapci:(
Pomyśl o nieprzebijalnych oponach. Na ostatnie 10 000 km miałem jednego kapcia i to tylko dlatego, że nie dopompowałem opony.

Kajman 07:27 niedziela, 23 maja 2010

Fajnie zobaczyć taki miły relaksacyjny wpis:)

Kajman 07:24 niedziela, 23 maja 2010

takie kapcie potrafią obrzydzić rower
ja też ostatnio nie łapie, a jak patrze na rozcięcia w oponie to aż dziwne :)

olo81 07:23 niedziela, 23 maja 2010

Najważniejsze, że pojeździłeś i to wśród stawów, zieleni, zwierząt :)
No tak - kapcie ... uważaj tylko na duże kawałki szkła ...
Pozdrawiam :)

JPbike 07:18 niedziela, 23 maja 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ylisz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]