Relaksacyjnie
Czwartek, 2 lipca 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Sonowiec i okolice, TREKING, Z Krzysiem
Po kolacji zafundowaliśmy sobie z Krzysiem POM czyt.powolny objazd miasta.
Tempo masowe,ze względu na mokry asfalt,liczyło się aby sobie korbką pokręcić.
Włóczyliśmy się na granicy Sosnowca i Czeladzi a konkretniej dzielnicy Piaski a Kalety,chyba Kalety bo właściwe nie wiem do końca jak duży obszar osiedle Kalety zajmują(trzeba by było sprawdzić dokładnie tak dla samego siebie).
Zwiedzaliśmy wszystkie uliczki jakie się tylko dało,na jednej obszczekały nas wszystkie burki w okolicy(dobrze że były za ogrodzeniami swoich domów)i jadąc patrzymy a tu stoi coś na końcu ulicy.
No właśnie "coś",ale co?Według mnie był to pies(był późny wieczór i już dobrze nie było widać,aczkolwiek dzieliła nas dość spora odległość)doberman ze stojącymi uszami,Krzysiu twierdził że to sarna,ale sarna na ulicy wśród zabudowań?Dziwne mi się to wydawało,więc spokojnie zawróciliśmy z powrotem oglądając się za siebie,lecz to "coś" stało cały czas tak jakby w jednym miejscu.
Burki obszczekały nas znowu,cały czas jadąc dalej zastanawiałem się co to było,według mnie pies tylko tak cały czas patrzący w naszą stronę,ciekawe?
Ryzykować nie chciałem,bezpańskich psów jest sporo,a taki pilnujący domu tez może się w jakiś sposób wydostać poza ogrodzenie.
Mieszkam w Sosnowcu od urodzenia,ale nigdy nie kręciłem się w tych okolicach pomiędzy Piaskami a Sosnowcem,tyle tam domów szczególnie jednorodzinnych że w sumie trudno zauważyć granice pomiędzy miastami.Wybiorę się tam jeszcze,ale za dnia,pozwiedzać uliczki dokładnie.Potem jeszcze pojechaliśmy na stawiki a z tamtąd już do domu.W sumie przyjemny chłodek po opadach i wieczorna atmosfera sprawiły że "przechadzka" była bardzo przyjemna,taka krótka,a ile się wydarzyło i zobaczyło.Zapomniałem dodać że na Piaskach jakiś kretyn testował na jednej z osiedlowych ulic swoje reno megan cupe,naprawdę wolałem zatrzymać się i zejść z rowerem na trawę.
pozdrawiam :)
Tempo masowe,ze względu na mokry asfalt,liczyło się aby sobie korbką pokręcić.
Włóczyliśmy się na granicy Sosnowca i Czeladzi a konkretniej dzielnicy Piaski a Kalety,chyba Kalety bo właściwe nie wiem do końca jak duży obszar osiedle Kalety zajmują(trzeba by było sprawdzić dokładnie tak dla samego siebie).
Zwiedzaliśmy wszystkie uliczki jakie się tylko dało,na jednej obszczekały nas wszystkie burki w okolicy(dobrze że były za ogrodzeniami swoich domów)i jadąc patrzymy a tu stoi coś na końcu ulicy.
No właśnie "coś",ale co?Według mnie był to pies(był późny wieczór i już dobrze nie było widać,aczkolwiek dzieliła nas dość spora odległość)doberman ze stojącymi uszami,Krzysiu twierdził że to sarna,ale sarna na ulicy wśród zabudowań?Dziwne mi się to wydawało,więc spokojnie zawróciliśmy z powrotem oglądając się za siebie,lecz to "coś" stało cały czas tak jakby w jednym miejscu.
Burki obszczekały nas znowu,cały czas jadąc dalej zastanawiałem się co to było,według mnie pies tylko tak cały czas patrzący w naszą stronę,ciekawe?
Ryzykować nie chciałem,bezpańskich psów jest sporo,a taki pilnujący domu tez może się w jakiś sposób wydostać poza ogrodzenie.
Mieszkam w Sosnowcu od urodzenia,ale nigdy nie kręciłem się w tych okolicach pomiędzy Piaskami a Sosnowcem,tyle tam domów szczególnie jednorodzinnych że w sumie trudno zauważyć granice pomiędzy miastami.Wybiorę się tam jeszcze,ale za dnia,pozwiedzać uliczki dokładnie.Potem jeszcze pojechaliśmy na stawiki a z tamtąd już do domu.W sumie przyjemny chłodek po opadach i wieczorna atmosfera sprawiły że "przechadzka" była bardzo przyjemna,taka krótka,a ile się wydarzyło i zobaczyło.Zapomniałem dodać że na Piaskach jakiś kretyn testował na jednej z osiedlowych ulic swoje reno megan cupe,naprawdę wolałem zatrzymać się i zejść z rowerem na trawę.
pozdrawiam :)