Pogoria 4
Środa, 8 kwietnia 2009
· Komentarze(2)
Kategoria gdzieś dalej, GÓRAL, Z Krzysiem
Umówiliśmy z ggrzybkiem w centrum D.Górniczej,chłopu się trochę przysnęło więc się delikatnie spóźnił.No nic ruszamy na pogorię 4,młody(Krzysiu) zaczyna szaleć pary ma więc głupieje nic nie robiąc sobie z moich uwag aby oszczędzał siły.
Drugą stronę pogori objeżdżamy terenem,który wydaje się być trochę bardziej wymagający niż jazda po szosie.W końcu docieramy do centrum gdzie szukamy sklepu na mały popas,jesteśmy już prawie na miejscu ostatni zakręt i Krzyś(zmęczenie daje o sobie znać)zalicza piękny piruet na zakręcie zahaczając pedałem o krawężnik.
Robi efektownego koziołka i gleba ja tuż za nim w SPD zatrzymuję się i stoję na tym rowerze(dobre 5 sekund),oczywiście zgłupiałem zaskoczony sytuacją i bęc na bok,leżę.Kolano boli to stłuczone 2 tygodnie temu,wkurzony na maxa(nie wiedząc czemu)nie podnoszę się przez chwilę bo nagle nie mogę się lewą nogą wypiąć(jakaś dziwna bezradność nagle)Grzesiek pomaga mi się pozbierać.Jestem zły,ale chyba bardziej na siebie że się w taki dziecinny sposób wyglebiłem no i kolano boli,pod sklepem okazuję się że jednak mój piękny, nowy,lśniący rowerek się obił na tylnym trójkącie tuż nad przerzutką(Boże co ja teraz pocznę?).Wszystko się mogło obić ale nie rama!!!!!!!No trudno,nie kupiłem roweru na wystawę tylko po to aby nim jeździć.W centrum rozstajemy się z naszym towarzyszem podróży i dalej żółwim tempem toczymy się do domu,tyłki bolą spać się chce(np młodemu),ale zadowoleni wracamy do domu.To była fajna wycieczka,oby więcej takich!!!
pozdrawiam :)
Drugą stronę pogori objeżdżamy terenem,który wydaje się być trochę bardziej wymagający niż jazda po szosie.W końcu docieramy do centrum gdzie szukamy sklepu na mały popas,jesteśmy już prawie na miejscu ostatni zakręt i Krzyś(zmęczenie daje o sobie znać)zalicza piękny piruet na zakręcie zahaczając pedałem o krawężnik.
Robi efektownego koziołka i gleba ja tuż za nim w SPD zatrzymuję się i stoję na tym rowerze(dobre 5 sekund),oczywiście zgłupiałem zaskoczony sytuacją i bęc na bok,leżę.Kolano boli to stłuczone 2 tygodnie temu,wkurzony na maxa(nie wiedząc czemu)nie podnoszę się przez chwilę bo nagle nie mogę się lewą nogą wypiąć(jakaś dziwna bezradność nagle)Grzesiek pomaga mi się pozbierać.Jestem zły,ale chyba bardziej na siebie że się w taki dziecinny sposób wyglebiłem no i kolano boli,pod sklepem okazuję się że jednak mój piękny, nowy,lśniący rowerek się obił na tylnym trójkącie tuż nad przerzutką(Boże co ja teraz pocznę?).Wszystko się mogło obić ale nie rama!!!!!!!No trudno,nie kupiłem roweru na wystawę tylko po to aby nim jeździć.W centrum rozstajemy się z naszym towarzyszem podróży i dalej żółwim tempem toczymy się do domu,tyłki bolą spać się chce(np młodemu),ale zadowoleni wracamy do domu.To była fajna wycieczka,oby więcej takich!!!
pozdrawiam :)