Sosnowiec(Kazimierz Górniczy)
Wtorek, 2 grudnia 2008
· Komentarze(3)
Kategoria Sonowiec i okolice, Z Krzysiem, TREKING
Sosnowiec(Kazimierz Górniczy)
Z Grzegorzem spotkaliśmy się już w Kazimierzu,zabawa aparatami potem oględziny nieszczęsnego łańcucha Grześka,który po krótkim czasie eksploatacji zaczął przeskakiwać.No cóż cokolwiek by to nie było i tak nic nie byliśmy w stanie za wiele zrobić.przejechaliśmy si delikatnie po parku kilka prób focenia czegokolwiek przez Grześka,Krzyś też próbował coś tam uchwycić a najbardziej sarnę stojącą za ogrodzeniem wspinał się na kratę cudował,w końcu jakoś udało mu się cyknąć jakieś zdjęcie tejże sarny wsadzając obiektyw między kraty.Cała ta sytuacja była trochę zabawna.No i przyszedł czas wracać do domu,Grześ chciał jechać z nami do Zagórza i potem każdy w swoją stronę,ale doszedł do wniosku że pojedzie tą samą drogą,którą przyjechał ze względu na łańcuch na którym naprawdę się fatalnie jechało a wiem bo próbowałem.
Do tego wszystkiego było zimno o dziwo bo większość dnia była w miarę ciepła nagle wieczorem się ochłodziło i to znacznie,bardzo byłem zdziwiony kiedy wjeżdżając na ślimaka na termometrze było 5 stopni,bo odczuwalna była o wiele niższa.Jakby na to nie spojrzeć jest grudzień więc zimno nie jest niczym niezwykłym.Ogólnie było super.
A oto sarenka którą Krzysiu w końcu sfotografował
pozdrawiam :)
Z Grzegorzem spotkaliśmy się już w Kazimierzu,zabawa aparatami potem oględziny nieszczęsnego łańcucha Grześka,który po krótkim czasie eksploatacji zaczął przeskakiwać.No cóż cokolwiek by to nie było i tak nic nie byliśmy w stanie za wiele zrobić.przejechaliśmy si delikatnie po parku kilka prób focenia czegokolwiek przez Grześka,Krzyś też próbował coś tam uchwycić a najbardziej sarnę stojącą za ogrodzeniem wspinał się na kratę cudował,w końcu jakoś udało mu się cyknąć jakieś zdjęcie tejże sarny wsadzając obiektyw między kraty.Cała ta sytuacja była trochę zabawna.No i przyszedł czas wracać do domu,Grześ chciał jechać z nami do Zagórza i potem każdy w swoją stronę,ale doszedł do wniosku że pojedzie tą samą drogą,którą przyjechał ze względu na łańcuch na którym naprawdę się fatalnie jechało a wiem bo próbowałem.
Do tego wszystkiego było zimno o dziwo bo większość dnia była w miarę ciepła nagle wieczorem się ochłodziło i to znacznie,bardzo byłem zdziwiony kiedy wjeżdżając na ślimaka na termometrze było 5 stopni,bo odczuwalna była o wiele niższa.Jakby na to nie spojrzeć jest grudzień więc zimno nie jest niczym niezwykłym.Ogólnie było super.
A oto sarenka którą Krzysiu w końcu sfotografował
pozdrawiam :)