Pojechałem wczoraj na Dorotkę,ale
Środa, 27 sierpnia 2008
· Komentarze(1)
Kategoria Sonowiec i okolice, TREKING
Pojechałem wczoraj na Dorotkę,ale nie dojechałem bo złapałem kapcia.
Po kilku razach klejenia samemu udałem się do wulkanizatora,miało być dobrze,ale nie było po dwóch kilometrach znów zaczęło schodzić powietrze,ostatecznie poprawiłem spapraną robotę fachowca i ruszyłem z powrotem do domu zmęczony i zły.Nie wybieram się już nigdzie bez zapasowej dętki,łatki swoją drogą trzeba mieć,dziwne jest to że dętka uszkodziła się od strony szprych pomimo opaski wyglądała jakby ją ktoś żyletką wzdłuż pochlastał,ciekawe...;Dziś rano oczywiście powietrze zeszło,ale to już teraz i tak nie ma znaczenia,kolejne doświadczenie życiowe za mną.
Pozdrawiam
max speed 43.67
Po kilku razach klejenia samemu udałem się do wulkanizatora,miało być dobrze,ale nie było po dwóch kilometrach znów zaczęło schodzić powietrze,ostatecznie poprawiłem spapraną robotę fachowca i ruszyłem z powrotem do domu zmęczony i zły.Nie wybieram się już nigdzie bez zapasowej dętki,łatki swoją drogą trzeba mieć,dziwne jest to że dętka uszkodziła się od strony szprych pomimo opaski wyglądała jakby ją ktoś żyletką wzdłuż pochlastał,ciekawe...;Dziś rano oczywiście powietrze zeszło,ale to już teraz i tak nie ma znaczenia,kolejne doświadczenie życiowe za mną.
Pozdrawiam
max speed 43.67